W poprzednim sezonie to Aleksander Zniszczoł był najlepszy. Może to marne pocieszenie. Polacy zaprezentowali się poniżej oczekiwań i celów. Ale być pierwszym w drużynie, w której jest trzykrotny mistrz olimpijski, medaliści mistrzostw świata, to już było coś.
Trudno zachwycać się tym, że w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata został sklasyfikowany na 19. miejscu, ale już dwa miejsca na podium – pod koniec sezonu w Lahti i Planicy – pokazały, że 30-letni skoczek posiada niewykorzystane dotąd możliwości.
Aleksander Zniszczoł czwarty w pierwszej serii, a potem?
Przed tygodniem w Lillehammer, jak każdy z Polaków, nie zachwycił. Oddał dwa nijakie skoki, w obu konkursach zajął miejsca w trzeciej dziesiątce. Na Rukantunturi w Ruce nieźle poszło mu już w kwalifikacjach, choć nie tak jak Pawłowi Wąskowi. Było 136,5 m, czyli 11. wynik eliminacji, o metr bliżej niż Wąsek i dwie pozycje niżej. Obiecująco.
Czytaj więcej
Startuje nowy sezon Pucharu Świata. Reprezentacja Polski przeszła zmiany, które mają przynieść lepsze wyniki, choć następców gwiazd nie widać.
Po swojej próbie w pierwszej serii Zniszczoł był liderem. Wykonał ładny technicznie skok na 135,5 m. Dostał dobre noty i rekompensatę za wiatr. Wyprzedziło go trzech zawodników, z których najlepszy – z dużą przewagą nad konkurentami – był rewelacyjny na początku sezonu Pius Paschke.