Drugi przystanek Pucharu Świata niewiele zmienił, jeśli chodzi o siłę kadry Thomasa Thurnbichlera – zarówno dwie serie treningowe, jak i kwalifikacyjna pokazały, że dorównać Niemcom i Austriakom na razie będzie trudno. Jedynie trzy skoki Piotr Żyły w Lillehammer budziły pewną nadzieję na zmianę tego stanu – mistrz świata na skoczni normalnej skakał zdecydowanie lepiej od pozostałej czwórki, próby na odległość 95, 97,5 oraz 97 m metrów oznaczały miejsca w drugiej dziesiątce. Pozostali czasem niewiele przekraczali odległość 90 m, czasem nie – Dawidowi Kubackiemu wpadka zdarzyła się w kwalifikacjach i okazał się w nich najsłabszym z drużyny.
O 3000 franków szwajcarskich premii oraz uznanie zmarzniętej garstki kibiców w Lillehammer walczyli ci sami, co w Ruce – Austriacy ze swym liderem Kraftem, Niemcy mocni całą grupą (tylko Martina Hamanna nie było w pierwszej dziesiątce kwalifikacji) oraz Ryoyu Kobayashi.
Czytaj więcej
Start sezonu w Ruce pokazał słabą formę Polaków, ale nie zgasił optymizmu, że czeka nas zima pełna atrakcji.
Aby wygrać serię kwalifikacyjna trzeba było skoczyć 99 m z nieco obniżonego rozbiegu w nienagannym stylu – tak skoczył Stefan Kraft i wygrał, choć rywale, jak to na skoczniach normalnych bywa, tym razem nie byli daleko od lidera. Skład pierwszej dziesiątki: pięciu Niemców, czterech Austriaków i Japończyk, dobrze oddaje to, co dzieje się w pierwszych tygodniach zimy ze skokami.
Program męskich skoków PŚ w Lillehammer obejmuje dwa konkursy indywidualne, pierwszy w sobotę na skoczni normalnej (16.10); drugi w niedzielę na dużej (17.00; kwalifikacje 15.30).