Wreszcie można z satysfakcją napisać, że konkurs na dużej skoczni był doskonałym pokazem skoków narciarskich. Wiatr dał spokój rywalizacji. Rozbieg ustalono tak, żeby nawet ci nieco słabsi mieli szansę poczuć, jak miło lata się w Zhangjiakou. Skoków powyżej 130 m było mnóstwo, w zasadzie tylko taka odległość dawała awans do finału. Wyjątkiem był jedynie bardzo stylowy skok Pawła Wąska (129 m), który dał Polakowi 28. pozycję.
Pozytywne napięcie w polskiej reprezentacji podtrzymali Dawid Kubacki (131 m i 22. pozycja) oraz przyczajony do ostatniej chwili (nie startował w serii próbnej) Piotr Żyła (134 m i 15. miejsce), ale próba Kamila Stocha – 137,5 m w nienagannym stylu podbiła nastroje do stanów podniosłych. Polski mistrz objął prowadzenie, szybko pognał z nartami na górę, ale zapewne widział, że rywale, choć skakali wspaniale długo nie potrafili go wyprzedzić.
Czytaj więcej
Norweg Marius Lindvik po raz drugi wygrał kwalifikacje, także przed konkursem na dużej skoczni w...
Udało się tylko trzem – Timiemu Zajcowi ze Słowenii (138,5 m), który wyprzedził Stocha o 0,4 punktu, następnie mistrzowi kwalifikacji Norwegowi Mariusowi Lindvikowi (140,5) i fenomenalnemu Japończykowi, mistrzowi ze skoczni normalnej, Ryoyu Kobayashiemu, który z uśmiechem pobił rekord skoczni – 142 m. Niespodzianką pierwszej serii było odpadnięcie dwóch dobrych Norwegów: do finału nie dostali się Daniel Andre Tande i Robert Johansson. W komplecie awansowali Japończycy, Polacy, Słoweńcy, Austriacy i Niemcy.
Decydujące skoki wyprzedziła informacja, że belka startowa pozostanie wysoko, to była obietnica kolejnych dalekich skoków. Paweł Wąsek wykorzystał szansę, poleciał ładnie 134,5 m, awansował na 21. pozycję. Dawid Kubacki pozostał stabilny – 131,5 m to było trochę za mało, by coś zyskać. Piotr Żyła także się nie poprawił.