Po wygranej 3:0 nad Kanadą Biało-Czerwonych czekał dużo trudniejszy test. Spotkanie z Francją, która dzień wcześniej uległa Rosji, miało pokazać, jak w starciu z mocnymi rywalami radzi sobie drużyna prowadzona przez Vitala Heynena - relacjonuje Onet.
Pierwszy set od samego początku był niezwykle wyrównany. W naszej drużynie bardzo dobrze na środku spisywał się Jakub Kochanowski, a na skrzydłach sekundowali mu Michał Kubiak i Bartosz Kurek. Początkowo jednak nie mogliśmy odskoczyć Francuzom, ale po drugiej przerwie technicznej w końcu się to udało. Przy stanie 16:14 dwa razy kapitalnym blokiem popisał się Mateusz Bieniek i mieliśmy czteropunktową przewagę.
W końcówce seta zaczęliśmy jednak grać nerwowo, psuć zagrywki czy atakować w taśmę. Tymczasem nasi rywale złapali drugi oddech. Asem popisał się Kevin Le Roux, natomiast udanym atakiem Kevin Tillie. Kiedy w siatkę zaatakował Kubiak, na tablicy wyników pojawił się rezultat 23:23 i trener Heynen musiał wziąć czas. Słowa szkoleniowca poskutkowały, bo to Polacy lepiej wytrzymali wojnę nerwów. Przy stanie 28:28 znów dobrym atakiem ze środka popisał się Kochanowski, a po chwili kontrę wykorzystał Artur Szalpuk i wygraliśmy pierwszą partię 30:28.
W drugim secie niestety Francuzi już na początku odjechali nam na kilka punktów. Na środku Kochanowski nie był już tak skuteczny, z kolei po drugiej stronie siatki punktował Jean Patry. Na pierwszej przerwie technicznej przegrywaliśmy dwoma punktami, natomiast na drugiej już czterema i set zaczął się nam wymykać.
Potem jednak złapaliśmy wiatr w żagle. Najpierw z zagrywki zapunktował Kubiak, a po chwili Bieniek i przegrywaliśmy już tylko 17:18. Niestety znów daliśmy się rozwinąć Patry'emu i Earvinowi N'Gapethowi, co kosztowało nas porażkę w drugiej partii 21:25.