Dawid Murek pytany, czego zabrakło, by wygrać turniej w Izmirze powiedział krótko: Kilku piłek w tie breaku w decydującej fazie meczu z Holandią. A pan jak odpowie na to pytanie?
Raul Lozano:
Gdybyśmy mieli 15-20 dni więcej na przygotowania awans na igrzyska już byłby w kieszeni. Decydowały niuanse, drobne błędy, których można by uniknąć dłużej trenując. Nie chcę tłumaczyć się kontuzjami, ale trudno uciec od tego problemu. Szczególnie od tego, co wydarzyło się tuż przed wyjazdem. O tym, że nie będę mógł skorzystać z Mariusza Wlazłego, wiedziałem wcześniej. Po prostu nie odzyskał formy po urazie, którego doznał podczas turnieju prekwalifikacyjnym na Węgrzech. Sądziłem, że z dobrym skutkiem zastąpi go Grzegorz Szymański, był w wielkiej formie. Gdy ten zgłosił mi swoje problemy z kręgosłupem, już się pakowaliśmy. Na pozycję atakującego przesunąłem w ostatniej chwili Piotra Gruszkę i Bartka Kurka, nominalnych przyjmujących. I nie zawiodłem się. Gruszka mając półtora dnia treningu w nowej roli spisał się w Izmirze naprawdę dobrze. A w meczu z Włochami wręcz znakomicie, miał 67 procent skutecznego ataku. Ale on potrzebuje czasu, by się do tej pozycji przyzwyczaić.
To było widać w decydujących piłkach meczu z Holandią...
Najczęściej pamiętamy ostatnie sceny z dramatycznego filmu, a zapominamy to co wydarzyło się wcześniej . To był piękny, emocjonujący mecz stojący na wysokim poziomie. My mamy dość złożone formy ataku. Potrzeba czasu, by z nowymi ogniwami to wszystko precyzyjnie poukładać.