Reklama

Raz na dole, raz na górze

Marco Bonitta - trener reprezentacji Polski

Publikacja: 17.01.2008 03:38

Rz: Grywa pan w pokera?

Marco Bonitta: Wiem, do czego pan zmierza. Czasami nie ma innego wyjścia. Robisz zmianę, bo wiesz, że musisz zrobić cokolwiek. Ryzyko jest ogromne. Zastanawiasz się, co będzie, gdy się pomylisz. Ale nie ma już na nic czasu, więc ją podejmujesz.

Wprowadzenie Anny Podolec było szczęśliwym zagraniem. Po prostu wyciągnął pan asa z rękawa. Widział pan kiedyś coś podobnego, cztery tak mistrzowskie serwisy w tie-breaku?

Po raz pierwszy przeżyłem coś podobnego. To było niesamowite.

Dlaczego zdjął pan z boiska Annę Barańską?

Reklama
Reklama

Niemki atakowały przez jej blok. A Podolec ma 193 cm wzrostu i z nią trudniej sobie poradzić.

Jaki to był mecz?

Trudny dla obu drużyn. Zacięty, nerwowy, z dużą ilością błędów. Było jak na huśtawce. Raz na dole, raz na górze.

Szybko wprowadził pan Marię Liktoras, która zastąpiła już w pierwszym secie Katarzynę Gajgał...

Przegrywaliśmy. Wiedziałem też, że Niemki się Maszy boją. Myślę, że to był dobry ruch. W tym przełomowym, czwartym secie była znakomita. Przy tym ona wnosi tyle spokoju.

W takich meczach potrzebna jest raczej agresja.

Reklama
Reklama

Ale spokój też. Zimna krew decyduje o wygranych. Niemki nie wytrzymały nerwowo, a Polki raz jeszcze pokazały, że mentalnie są bardzo mocne. Nie można ich złamać. Nawet jak grają słabiej i przegrywają, potrafią się podnieść i zadać ostatni cios.

Bał się pan o wynik?

Miałem obawy, to normalne. Dawno nie widziałem tak dobrze grających Niemek, szczególnie w obronie.

Giovanni Guidetti narzekał na sędziego. Jego zdaniem jego błędne decyzje miały wpływ na wynik czwartego seta.

Być może dwie decyzje były wątpliwe. Nie wiem. Czasami tak się zdarza, ale w tym meczu nie to było najważniejsze. Giovanni słusznie też zauważył, że mamy bardziej wyrównany skład. Powiedział, że dawno nie widział, by te, które wchodzą z ławki, zadecydowały o losach spotkaniach. Miał na myśli Maszę i Anię Podolec.

Awans do półfinału wydaje się przesądzony. Pytanie tylko, z którego miejsca. Z pierwszego?

Reklama
Reklama

Zawsze lepiej z pierwszego. Nie ma sensu kalkulować na tym poziomie, bo to się nigdy nie opłaca.

Trener Rosjanek, pański rodak Giovanni Caprara, pytany przed turniejem, który zespół będzie najgroźniejszy, wymienił Holandię i Niemcy.

I teraz będzie chyba musiał zmienić zdanie.

Rz: Grywa pan w pokera?

Marco Bonitta: Wiem, do czego pan zmierza. Czasami nie ma innego wyjścia. Robisz zmianę, bo wiesz, że musisz zrobić cokolwiek. Ryzyko jest ogromne. Zastanawiasz się, co będzie, gdy się pomylisz. Ale nie ma już na nic czasu, więc ją podejmujesz.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarek. Bal debiutantek w Tajlandii
Siatkówka
Pokaz siły polskich siatkarzy. Wygrali Ligę Narodów bez straty seta
Siatkówka
Polacy w finale Ligi Narodów. Szybkie zwycięstwo nad Brazylią
Siatkówka
Liga Narodów siatkarzy. Polacy zagrają o medale, wystarczyły trzy sety
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Siatkówka
Polscy siatkarze przed turniejem finałowym Ligi Narodów. Jest trochę obaw
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama