Przed rozpoczęciem rozgrywek większe szanse na dobry wynik dawano siatkarzom z Jastrzębia, choć upływ krwi był tam znaczący. Po zakończeniu fazy zasadniczej, której rewelacją był Wkręt-Met, siły obu zespołów oceniano po równo. W dużej mierze dlatego, że as Jastrzębskiego Węgla Dawid Murek sam potrafił wygrywać mecze.
Kiedy rozpoczynało się piąte, decydujące spotkanie półfinałowe, nie było mądrego, który wskazałby faworyta. W takich pojedynkach nie ma atutu własnego boiska, decyduje dyspozycja dnia i zdrowie. A ono nie dopisuje Murkowi, który zrezygnował z tego powodu z występów w reprezentacji. Pierwszy set skończył się szybciej, niż przewidywano. Wkręt-Met rozbił wicemistrzów Polski zagrywką, w czym celował Robert Szczerbaniuk, MVP tego spotkania.
Gdyby Murek był w takiej dyspozycji, do jakiej wszystkich przyzwyczaił, to drugi set wygraliby goście. As gości nie był jednak w stanie zagrać tak, jak potrafi. Pewnie atakował Robert Prygiel, dzielnie go wspierał Brazylijczyk Rafa, lecz Wkręt-Met miał tego dnia więcej atutów.
Znakomici na skrzydłach Krzysztof Gierczyński i Marcin Wika, skuteczny na środku młody Piotr Nowakowski i najniższy na boisku rozgrywający gospodarzy Paweł Woicki mieli więcej do powiedzenia. Wika nie mylił się w końcówce tego seta, a Murek i Prygiel niestety tak. Wkręt-Met zdobył ostatni punkt (33:31), blokując Prygla.
Radosław Panas, trener zwycięzców, mówił przed tym meczem: – Musimy wygrać, nie możemy zmarnować tego, co osiągnęliśmy wcześniej, walcząc również z bólem i kontuzjami. I dopiął swego.