Cztery lata temu Polacy wywalczyli olimpijską kwalifikację w Matosinhos, kilkanaście kilometrów obok Porto wygrywając decydujące spotkanie z Portugalią w tie-breaku. Znów grają na obrzeżach Porto, znów będą rywalizować z gospodarzami. Po losowaniu do turniejów interkontynentalnych opinia była zgodna: polscy siatkarze mieli szczęście, w odróżnieniu od Hiszpanów, którzy musieli grać w grupie z Kubą i Niemcami. Mistrzowie Europy przegrali w Duesseldorfie dwa mecze i Pekinu nie zobaczą. Polacy, gorsi od Hiszpanów i w Moskwie, i w turnieju kontynentalnym w Izmirze, wciąż mają szansę, tym razem już ostatnią.
Rok temu, gdy wygrywali mecz za meczem w Lidze Światowej nikt nie napisałby scenariusza, w którym nie byłoby wicemistrzów świata na igrzyskach. Wtedy wszyscy mieli w pamięci występ w Japonii, serię wspaniałych zwycięstw i finał z wielką Brazylią. Siatkarzy i ich argentyńskiego trenera po powrocie do kraju odznaczył prezydent RP. Wrześniową klęskę w Moskwie podczas mistrzostw Europy uznano za wypadek przy pracy. Raul Lozano tłumaczył, że nie miał wystarczająco dużo czasu na przygotowania, a kontuzje Mariusza Wlazłego i Piotra Gruszki dołoży wiele do rozkładu czołowej drużyny świata. Wstydliwe porażki z Belgią i Finlandią jednak szybko zapomniano i tzreba było ruszyć w długą i pokrętną drogę do Pekinu. Najprostsza prowadziła przez Japonię i Puchar Świata, ale Polaków z powodu lania w Moskwie tam zabrakło. Walka o igrzyska zaczęła się od gry ze słabeuszami w Szombathely (grudzień 2007), a następnie w Izmirze (styczeń 2008), gdzie awans był bliski, ale ostatecznie wywalczyła go Serbia. Tam jednak Lozano i siatkarze odzyskali wiarę w siebie. Kiedy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze i ze spokojem można oczekiwać meczów w Espinho przyszła klęska w Tallinie podczas eliminackji do mistrzostw Europy 2009. Dwie identyczne porażki z Czarnogórą i Estonią odsłoniły wyraźne słabości drużyny. Co się dzieje z Polakami? Dlaczego drużyna marząca o olimpijskim podium jest tak łatwym łupem dla tych, którzy dopiero uczą się grać w siatkówkę?
Lozano i siatkarze w dużej mierze bagatelizują problem, choć trener twierdzi, że porażka go boli, a Daniel Pliński przyznaje, że nie spał po niej całą noc. Podkreślają przy tym, że najważniejszy jest turniej w Espinho i nie chcą wracać do tego co zdarzyło się w Tallinie. To forma obrony, ale czy naprawdę można o tym nokaucie zapomnieć?
Tomasz Wójtowicz i Ryszard Bosek wierzą, że Polacy zagrają w Pekinie. Ich zdaniem nie mają innego wyjścia. Inny znakomity siatkarz Wojciech Drzyzga mówi, że porażka w Espinho będzie końcem Lozano i tej drużyny.
Najważniejszy będzie pierwszy mecz z Portoryko. Ten zespół ma Hectora Soto, który potrafi niemal sam rozbijać przeciwników. Portorykańczycy pokonali w Pucharze Świata Amerykanów, w turnieju kontynentalnym wyprzedzili Kubę. Są nieobliczalni.