Reklama
Rozwiń
Reklama

Do Pekinu z podniesioną głową

Walka o igrzyska. Jeśli Polacy wykorzystają w Portugalii ostatnią szansę i dostaną się do turnieju olimpijskiego, będą mieli prawo marzyć nawet o miejscu na podium - pisze nasz korespondent z Espinho

Aktualizacja: 31.05.2008 03:21 Publikacja: 30.05.2008 21:11

Do Pekinu z podniesioną głową

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Dobrzyński

Historia zatoczyła koło. Cztery lata temu w Matosinhos, niedaleko Porto, polscy siatkarze wywalczyli olimpijską kwalifikację, pokonując po dramatycznym meczu z tie-breakiem Portugalię. Teraz Polacy grają w położonym kilkanaście kilometrów od Porto Espinho i zanosi się na to, że znów to właśnie mecz z gospodarzami – w niedzielę o 18 – może zdecydować, czy pojadą na igrzyska.

Wtedy też, jak dziś, wiele wydawało się przemawiać przeciw Polakom. Sromotnie przegrali poprzedni turniej kwalifikacyjny w Lipsku, musieli grać z Portugalią bez kontuzjowanego Dawida Murka, przegrywali w tie- breaku już 7:10 i 9:12. Potrafili jednak zachować w decydujących chwilach chłodną głowę.

Tego teraz potrzeba drużynie Raula Lozano: zapomnieć o Tallinie i klęsce w eliminacjach mistrzostw Europy, znów stać się drużyną.

Portugalia to silniejszy rywal od Portoryko, z którym Polska grała w pierwszym spotkaniu turnieju (mecz zakończył się po zamknięciu gazety). Ryszard Bosek, mistrz olimpijski i były trener kadry, mówi, że to taki niesiatkarski zespół. Niski, szybki i bardzo dobry w obronie.

Bosek uważa, że porażka w Espinho byłaby klęską polskiej siatkówki. Inny mistrz olimpijski Tomasz Wójtowicz obawia się, że siatkarzy może sparaliżować strach. – Jeśli nie poradzą sobie z presją, przegrają – mówi. A presja będzie ogromna, od wicemistrzów świata kibice wymagają awansu. Siatkarze wiedzą, o jak wielką stawkę grają i co przyniesie porażka. "Katastrofa, klęska, blamaż" – słyszą takie słowa coraz częściej.

Reklama
Reklama

Cztery lata temu po turnieju w Lipsku musiał takich połajanek wysłuchiwać ówczesny trener reprezentacji Stanisław Gościniak. On ostatecznie awansował na igrzyska, ale później stracił pracę. Ćwierćfinał turnieju olimpijskiego w Atenach to było za mało jak na oczekiwania kibiców. Gościniaka zastąpił Raul Lozano, który obiecał nie tylko start w Pekinie, ale i medal.

Jeśli Lozano przegra w Espinho, to szybko straci pracę. Jeśli awansuje, ma prawo marzyć o medalu. 11 czerwca w Pekinie w centrum prasowym Capital Indoor Stadium – to główna arena siatkarskiego turnieju olimpijskiego – odbędzie się losowanie grup. Światowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB) zastosuje w nim tzw. serpentynę. Jeśli Polacy wygrają turniej w Espinho, to w Pekinie zagrają w grupie B z Brazylią, Rosją, Serbią, Egiptem i Niemcami.

Z obu turniejowych grup po dwie drużyny odpadają, a po cztery najlepsze walczą w ćwierćfinałach o półfinał. Gdyby Polska wyszła z grupy, miałaby realną szansę na awans do strefy medalowej. Potencjalni rywale z grupy A w ćwierćfinale to Bułgaria, USA, Włosi (jeśli wywalczą kwalifikację w turnieju interkontynentalnym w Tokio), Japonia lub Chiny. Nasi siatkarze na pewno nie wpadną wtedy na Brazylię, Rosję i Serbię, które byłyby w polskiej grupie.

Taki scenariusz jest nie tylko optymistyczny, ale w przypadku awansu olimpijskiego bardzo realny. Z Bułgarami i Amerykanami Polacy wygrywali często. Z Włochami, którzy ostatnimi czasy mają sporo wewnętrznych problemów, też są w stanie sobie poradzić.

Lozano wie o tym doskonale, tak samo jak zawodnicy. Michał Winiarski, który zdobył w tym sezonie mistrzostwo Włoch, twierdzi, że nauczył się w tamtejszej lidze jednego: nie schylać głowy przed nikim. Wypada tylko trzymać za słowo i wierzyć, że niedzielę w Espinho na zakończenie turnieju kwalifikacyjnego Winiarski i jego koledzy będą mogli głowy trzymać wysoko.

Historia zatoczyła koło. Cztery lata temu w Matosinhos, niedaleko Porto, polscy siatkarze wywalczyli olimpijską kwalifikację, pokonując po dramatycznym meczu z tie-breakiem Portugalię. Teraz Polacy grają w położonym kilkanaście kilometrów od Porto Espinho i zanosi się na to, że znów to właśnie mecz z gospodarzami – w niedzielę o 18 – może zdecydować, czy pojadą na igrzyska.

Wtedy też, jak dziś, wiele wydawało się przemawiać przeciw Polakom. Sromotnie przegrali poprzedni turniej kwalifikacyjny w Lipsku, musieli grać z Portugalią bez kontuzjowanego Dawida Murka, przegrywali w tie- breaku już 7:10 i 9:12. Potrafili jednak zachować w decydujących chwilach chłodną głowę.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Siatkówka
Startuje PlusLiga siatkarzy. Nowi bohaterowie się przydadzą
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Siatkówka
Jakub Kochanowski dla „Rzeczpospolitej". „Nie ma czasu na refleksje i odpoczynek"
Siatkówka
Tomasz Fornal dla „Rzeczpospolitej". „Mieliśmy swoje problemy, których nie udało się przezwyciężyć"
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Syndrom sezonu poolimpijskiego
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Męczarnie na koniec, ale Polacy mają medal
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama