Komercyjne aspekty Ligi Światowej zeszły na drugi plan, na kilkanaście dni przed startem igrzysk w Pekinie liczy się sport.
Już początek był ciekawy. Smaku klasycznej rywalizacji Brazylii z Rosją dodawał fakt, że to ubiegłoroczni finaliści Ligi z Katowic (wtedy mistrzowie świata wygrali 3:1) i rywale z olimpijskiej grupy eliminacyjnej.
Tym razem Brazylia zwyciężyła Rosję zadziwiająco łatwo. Tempo gry mistrzów świata było za szybkie dla siatkarzy Władymira Alekno. Tylko w pierwszym secie i na początku drugiego Rosjanie potrafili zatrzymywać ataki Andre, Dantego i Giby, nawet chwilami prowadzili, lecz w ostatnim spuścili głowy i poddali się. 12 tysięcy osób na trybunach Maracanazinho Gymnasium wpadło w euforię.
Trener Bernardo Rezende nie musi wiele zmieniać w składzie, jego gwiazdy się nie starzeją, a młodzi, których od czasu do czasu wpuszcza na boisko (wśród nich jest syn Bruno) też dają sobie radę.
Mecz otwarcia 19. edycji Ligi Światowej nie trwał nawet półtorej godziny. Jeśli trener Alekno liczył na przedolimpijskie rozpoznanie bojem, to trochę się przeliczył. Wśród Rosjan chwalić można było jedynie Semena Połtawskiego, ale też tylko za dwa sety. Rozgrywający Siergiej Grankin nie potrafił oszukać brazylijskiej obrony, nie pomógł także stary kapitan Wadim Chamuckich.