Reklama
Rozwiń
Reklama

Ten zespół ma wielką przyszłość

Cieszę się, że zawodnicy zaczynają powoli rozumieć, że od siły ważniejszy jest pomysł na grę, spryt, inteligencja - mówi Andrea Anastasi trener reprezentacji polski

Aktualizacja: 11.07.2011 09:24 Publikacja: 11.07.2011 03:49

Ten zespół ma wielką przyszłość

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Nie blefował pan, mówiąc na początku swojej pracy z naszymi siatkarzami, że ten zespół stać na zdobycie medalu w finałowym turnieju Ligi Światowej. Naprawdę pan w to wierzył?

Andrea Anastasi:

Zawsze stawiam sobie i drużynom, z którymi pracuję, wysokie cele. Tylko wtedy to, co robimy, ma sens. Zdawałem sobie sprawę, że mamy problemy, ale wierzyłem, że potrafimy je rozwiązać. Dlatego powiedziałem zawodnikom, że mierzymy w podium i nawet jeśli się nie uda, dalej będziemy iść tą drogą. To nie był więc blef, tylko moja filozofia pracy.

I od razu panu uwierzyli?

Zawsze staram się rozmawiać, tłumaczyć o co mi chodzi. Kiedy Michał Kubiak rwie się do gry, mówię: spokojnie, przyjdzie twój czas, tylko poczekaj. W meczu z Portoryko dostał szansę i zagrał gorzej niż potrafi. Teraz, kiedy wszedł w trzecim secie spotkania z Argentyną, był w nim najlepszym zawodnikiem naszego zespołu. Tak samo, gdy po porażce z Rosją mówię do chłopaków: musimy jeszcze ciężej pracować. A oni zdziwieni: więcej? Ale wiem, że mnie rozumieją i przyjmą mój punkt widzenia. To jest właśnie nasz wspólny sukces. Dlatego, gdy mówię, że jestem z nich dumny, że razem wygrywamy i przegrywamy, to oni wiedzą, iż mówię to z serca, że nie udaję.

Reklama
Reklama

Co panu najbardziej zaimponowało w postawie polskiej drużyny w Gdańsku?

Charakter. To, że walczyli do końca, że nie bali się podjąć otwartej walki z Rosją, rywalem teoretycznie silniejszym. To właśnie chciałem w nich wyzwolić i myślę, że mi się udało.

Będą tacy, którzy powiedzą, że ten sukces zaciemnia obraz. Że polska reprezentacja wcale nie jest tak silna, tylko miała dużo szczęścia.

Przegrywaliśmy tu z drużynami, które zagrały bardzo dobrze. Włosi byli niesamowici, rozbili nas zagrywką, ciężko było ich pokonać. Ale już w meczu z bardzo mocną Rosją pokazaliśmy, że potrafimy walczyć. Powiedziałem więc w telewizji, że stać nas na zwycięstwo z Argentyną. Nie pomyliłem się, zagraliśmy bardzo dobrze. Nasza organizacja gry stała na wysokim poziomie, technicznie też pokazaliśmy się z jak najlepszej strony. Cieszę się, że zawodnicy zaczynają powoli rozumieć, że od siły ważniejszy jest pomysł na grę, spryt, inteligencja. I to było widać właśnie w tym spotkaniu.

Jakie perspektywy widzi pan przed tym zespołem?

Po przegranej z Rosją powiedziałem, że świetlane. Teraz mogę to jeszcze raz powtórzyć. Na razie jednak nie myślę o wrześniowych mistrzostwach Europy, tylko o wczasach z rodziną na Sycylii.

Reklama
Reklama

Kiedy zaczynacie kolejne zgrupowanie?

25 lipca w Spale. Tego dnia rozpocznie się nowy rozdział w mojej pracy. Ten pierwszy przyniósł jeden z ważniejszych sukcesów w mojej trenerskiej karierze.

Dobrze się pan czuje w Polsce?

Kocham Włochy, to przecież mój kraj, ale uwielbiam Polaków i tę stałą presję kibiców. Nigdzie nie ma takich imprez siatkarskich jak tu, ale to chyba nie tylko moje zdanie.

 

Rz: Nie blefował pan, mówiąc na początku swojej pracy z naszymi siatkarzami, że ten zespół stać na zdobycie medalu w finałowym turnieju Ligi Światowej. Naprawdę pan w to wierzył?

Andrea Anastasi:

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Reklama
Siatkówka
Startuje PlusLiga siatkarzy. Nowi bohaterowie się przydadzą
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Siatkówka
Jakub Kochanowski dla „Rzeczpospolitej". „Nie ma czasu na refleksje i odpoczynek"
Siatkówka
Tomasz Fornal dla „Rzeczpospolitej". „Mieliśmy swoje problemy, których nie udało się przezwyciężyć"
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Syndrom sezonu poolimpijskiego
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Siatkówka
Mistrzostwa świata siatkarzy. Męczarnie na koniec, ale Polacy mają medal
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama