Mężczyźni w piątek we Wrocławiu zmierzą się z Łotwą (17.30), w sobotę z Macedonią (18.00), a w niedzielę ze Słowenią (18.00), która wydaje się najgroźniejszym rywalem. Rewanże w przyszły weekend w Lublanie. To będzie pierwszy sprawdzian dla nowego trenera Polaków Stephane'a Antigi. On i Philippe Blain mieli bardzo mało czasu na przygotowania, musiały im wystarczyć dwa sprawdziany z Finlandią w Spale.
Wszystko wskazuje na to, że do pierwszego spotkania z Łotwą w Hali Stulecia wyjdą: rozgrywający Paweł Zagumny, Grzegorz Bociek w ataku, Piotr Nowakowski i Andrzej Wrona na środku bloku, Michał Winiarski i Michał Kubiak (przyjęcie) oraz Paweł Zatorski jako libero. W takim ustawieniu zagrali mecz z Finlandią, więc prawdopodobnie Antiga tak właśnie rozpocznie spotkanie z Łotwą.
Reprezentacja ma nowego kapitana; jest nim Winiarski, który zastąpił Marcina Możdżonka. W kadrze nie ma Zbigniewa Bartmana, Jakuba Jarosza i Grzegorza Kosoka, wrócił do niej natomiast ten, którego od dawna z różnych względów w niej brakowało, czyli Mariusz Wlazły, najlepszy siatkarz ligowych finałów wygranych przez Skrę.
Polska będzie faworytem w walce o przyszłoroczne mistrzostwa Europy (finały we Włoszech i Bułgarii), ale nikt nie da jej wygranych na tacy. Przed laty, jeszcze za czasów Raula Lozano, takie myślenie źle się skończyło. Nasi siatkarze przegrali kwalifikacje i musieli przejść długą drogę, by ostatecznie znaleźć się w Izmirze, gdzie zdobyli jedyny w historii złoty medal mistrzostw Europy, ale już pod wodzą Daniela Castellaniego.
Dziś trenerem kadry jest kolejny obcokrajowiec, Francuz Stephane Antiga, który pod koniec kwietnia był jeszcze zawodnikiem Skry Bełchatów. To chyba pierwszy taki przypadek, by bezpośrednio z boiska trafić na stanowisko trenera narodowej reprezentacji. Wprawdzie jego przyjaciel Miguel Angel Falasca (szkoleniowiec Skry) pokazał, że taki debiut w klubie może się skończyć sukcesem, ale reprezentacja to jednak co innego, tu Antiga z Blainem będą mieć znacznie mniej czasu.