Pana zespół przegrał w World Grand Prix wszystkie sześć spotkań i w Tajpej nie będzie łatwo o zmianę tego posępnego obrazu. Pojawia się obawa, że nasze siatkarki pojadą do Pekinu rozbite porażkami, zniechęcone, bez formy...
Marco Bonitta: W Grand Prix nie oczekiwałem sukcesów, bo gramy bez najlepszych zawodniczek. Pozwoliłem odpocząć Małgorzacie Glince, Katarzynie Skowrońskiej, Marioli Zenik, wyleczyć kontuzję kolana Maszy Liktoras i ręki Annie Podolec. Wiedziałem, że bez nich trudno będzie wygrywać z Kubą, Włochami czy USA. Liczyłem jednak, że damy sobie radę z Dominikaną i Tajlandią. Tak się nie stało, choć zwycięstwa były na wyciągnięcie ręki. Szczególnie z Tajlandią we Wrocławiu.
Wtedy po meczu w szatni była burza. Sam pan przyznał w mocnych słowach następnego dnia, że był zdenerwowany i wykrzyczał to co myśli...
Nie chcę już do tego wracać, bo to niemiła sprawa. Kasia Skorupa jest bardzo dobrą rozgrywającą, ma niewątpliwy talent, ale musi pamiętać, że nie gra sama. Czasami z boku widzi się więcej. Jeśli więc mówię, by zagrała tak, a nie inaczej to oczekuję, że moje polecenie zostanie spełnione.
Bywa jednak i tak, że rozgrywający podejmuje trudną, ryzykowną decyzję według własnego uznania i okazuje się, że miał rację. Co na to trener?