W Antwerpii zabraknie Pawła Zagumnego, Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego i libero Krzysztofa Ignaczaka, a Sebastian Świderski, jedna z najważniejszych postaci w reprezentacji, skręcił nogę i jeśli nawet zagra, to nie będzie w pełni sił.
Mecz z Belgami rozpocznie się w niedzielę o godzinie 15. Rewanż w przyszłą sobotę w Kędzierzynie-Koźlu. Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski zapytany, co będzie, jeśli Polacy przegrają pierwsze spotkanie, zadrżał na samą myśl o takim nieszczęściu i powiedział: – To nie może się zdarzyć. Gdyby jednak do tego doszło, to w rewanżu muszą wrócić do drużyny Wlazły i Zagumny. Nie może nas zabraknąć za rok w Izmirze.
We wrześniu ubiegłego roku polscy siatkarze doznali sensacyjnej porażki z Belgią podczas mistrzostw Europy w Moskwie. Grali bez Wlazłego i Piotra Gruszki (wtedy też miał zastąpić Wlazłego, ale doznał kontuzji podczas memoriału Huberta Wagnera i do Rosji nie poleciał). Teraz od postawy Gruszki może zależeć bardzo wiele. W styczniu grał na pozycji atakującego podczas turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk i spisał się dobrze, ale do klasy Wlazłego mu daleko.
Belgowie nie ukrywali, że to właśnie polskiego asa obawiali się najbardziej. W grudniu, gdy Polacy pokonali ich bez straty seta w Szombathely, Wlazły miał w tym wielki udział. Teraz, gdy nasi rywale już wiedzą, że drużyna Raula Lozano zagra w okrojonym składzie, na pewno urosną im skrzydła.
Po pamiętnej porażce z Belgią w Moskwie Kadziewicz powiedział, że czuje się tak, jakby dostał w twarz. W Szombathely nie grał, był wtedy kontuzjowany, więc teraz będzie miał okazję do rewanżu. Nie on jeden, bo to tamta porażka sprawiła, że nasi siatkarze wciąż muszą walczyć o prawo gry w Izmirze.