[b][link=http://www.rp.pl/artykul/358243.html]Zobacz wideokomentarz Janusza Pindery: Udany początek marszu po medal[/link][/b]
Daniel Castellani, trener naszych siatkarzy, mówił już w Izmirze, że najtrudniejszy będzie mecz z Francuzami. – Jeśli ich pokonamy, a głęboko w to wierzę, później będzie łatwiej i mniej nerwowo.
W pierwszym secie żadnych niespodzianek w składzie polskiej drużyny nie było. Paweł Zagumny rozgrywał, Daniel Pliński i Marcin Możdżonek blokowali i atakowali pod siatką, na skrzydłach grali Bartosz Kurek i Michał Bąkiewicz, a po przekątnej z rozgrywającym Piotr Gruszka. O tym, że w roli libero zobaczymy Piotra Gacka, a nie Krzysztofa Ignaczaka, wiadomo było już wcześniej.
Francuzi z nowym rozgrywającym Yannickiem Bazinem nie myśleli jednak oddawać meczu bez walki. Przy słabej grze polskiej drużyny, w której ataków nie kończyli ani Gruszka, ani Kurek, to oni zdobywali decydujące punkty i pierwszego seta zakończyli z dużą przewagą – 25:18.
Na szczęście Castellani i jego drużyna nie zapomnieli, jak się gra w siatkówkę, i pokazali, że 11 wygranych meczów poprzedzających mistrzostwa Europy to był znak dobrej formy. Znakomicie spisywał się Jakub Jarosz, który wszedł za Gruszkę, skuteczność odzyskał nasz pierwszy kanonier Bartosz Kurek i Castellani mógł odetchnąć.