Ireneusz Mazur, były trener reprezentacji Polski, przed tym spotkaniem ostrzegał: Uwaga na zagrywkę Turków. Będą serwować bardzo ostro. Obawy Mazura na szczęście nie znalazły potwierdzenia na boisku. Tym razem Turcy nie ryzykowali. Mają włoskiego trenera, więc starali się wygrać z Polakami we włoskim stylu – sposobem: uśpić czujność i oszukać. Ale by tak wygrywać, trzeba mieć kunszt techniczny Włochów i to z ich najlepszych czasów.
Pierwszy set był jednak dość nerwowy. Polacy uciekali na kilka punktów, Turcy skutecznie gonili, zmniejszali przewagę i gdy się wydawało, że może być gorąco, Paweł Zagumny kierował piłkę do Bartosza Kurka, który potężnymi atakami rzucał rywali na kolana. W meczu z Turcją znów był najskuteczniejszy, zdobył 16 punktów i bardzo dobrze przyjmował zagrywkę.
Daniel Castellani, trener polskiej drużyny, ma swoje zasady i trzyma się ich sztywno. W Izmirze mecze zaczyna tym samym składem: Paweł Zagumny na rozegraniu, Piotr Gruszka w ataku, Kurek i Michał Bąkiewicz w roli przyjmujących, Daniel Pliński i Marcin Możdżonek na środku bloku i Piotr Gacek jako libero. Ale Castellani ma też dobrych zmienników, którzy w każdej chwili mogą wspomóc gorzej spisujących się kolegów. Kiedy w pierwszym meczu z Francją słabiej radził sobie Gruszka, wpuścił na boisko Jakuba Jarosza, który okazał się najskuteczniejszy w naszej drużynie. W spotkaniu z Niemcami znakomite zmiany dali Zbigniew Bartman i Michał Ruciak, a Paweł Woicki w roli serwującego też nie zawiódł. W meczu z Turcją Bąkiewicza zastąpił w trzecim secie Ruciak i zrobił, co do niego należało. Pożaru nie musiał gasić, bo po dwóch setach Polska prowadziła 2:0, ale widać Castellani uznał, że warto dokonać takiej roszady.
Polski trener wie, że mecze z gospodarzem w każdym miejscu na świecie są trudne. Dlatego znów mówił o koncentracji i ciężkim serwisie, który utrudni Turkom przyjęcie zagrywki. Zadanie zostało wykonane. Z 73 zagrywek Polacy zepsuli tylko dziewięć. Bezpośrednio serwisem zdobyli 6 punktów. W trzeciej partii, podobnie jak w drugiej, Turcy nie mieli nic do powiedzenia. Nie pomógł im dobrze grający Sinan Tanik i mocno atakujący leworęczny Ali Cayir, który zdobył 16 punktów. Od stanu 17:12 dla Polaków było już jasne, że ten mecz nie potrwa długo. Kilka minut później, po dwóch asach Daniela Plińskiego, trener Turków Fausto Polidori wiedział już, kto będzie w tym spotkaniu zwycięzcą. Ostatnie punkty zdobywali najmłodszy w naszym zespole Kurek i najstarszy Gruszka.
Polacy wygrali rywalizację w grupie A, nie ponosząc porażki. W następnej fazie mistrzostw zmierzą się z Hiszpanią (wtorek), Słowacją (środa) i Grecją (czwartek) . Na razie mają dwa dni odpoczynku i piękne perspektywy, bo pierwszy po 26 latach medal mistrzostw Europy staje się coraz bardziej realny. Castellani przyznał, że nie wie, kiedy Polacy ostatni raz stali na podium w tej imprezie. Dla niego ewentualny medal i tak będzie przecież pierwszym.