W mieszczącej 10 tysięcy widzów Sears Center Arena w Hoffman Estates będzie wielu polskich kibiców. Prawdopodobnie więcej niż Amerykanów, więc nie wiadomo, kto tak naprawdę gra u siebie.
Mistrzowie olimpijscy z Pekinu mają świadomość, że odpadną z rywalizacji o awans do turnieju finałowego Ligi Światowej, jeśli przegrają oba mecze. A Polacy, jeżeli chcą zająć w swojej grupie drugie miejsce, za Brazylią, powinni te spotkania wygrać.
– Wy jesteście w znacznie lepszej sytuacji, awans do finałów macie zapewniony, a my walczymy o przetrwanie – mówi William Priddy, motor napędowy amerykańskiej drużyny.
Zespół USA zagra z Polską w najsilniejszym składzie.
Z Priddym, Claytonem Stanleyem, Matthew Andersonem i dwójką znakomitych środkowych: Davidem Lee i Ryanem Millarem. Do drużyny wrócili Sean Rooney i rozgrywający Kevin Hansen.