W tym roku Polacy grali przeciwko reprezentacji Stanów Zjednoczonych czterokrotnie. Dwukrotnie górą była reprezentacja Andrei Anastasiego. Amerykanie w Pucharze Świata nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Z dotychczasowych sześciu spotkań przegrali trzy i porażka z naszą reprezentacją całkowicie oddali ich od olimpijskiej kwalifikacji.
Reprezentacja Polski meczem z USA zakończy trzecią fazę turnieju. W poprzednim meczu nasi siatkarze pokonali Chińczyków 3:1. Ostatnia faza Pucharu Świata będzie dla Polaków decydująca i jednocześnie najtrudniejsza. Zmierzymy się z Brazylią, Włochami i Rosją.
Polacy spotkanie dobrze zaczęli od mocnego ataku ze skrzydła Michała Winiarskiego. Z każdą akcja przewaga naszych siatkarzy powiększała się. Na drugą przerwę techniczną schodziliśmy z pięciopunktową przewagą, przy stanie 16:11. W końcówce dwukrotnie Bartman i raz Winiarski zaskoczyli przeciwników asami serwisowymi. Przy wyniku 24:15 Amerykanie bezskutecznie próbowali przebić się przez nasz blok, jak się okazało bezskutecznie i Polacy prowadzili po pierwszym secie 1:0
W drugiej partii od samego początku trwała walka punkt za punkt. W decydującej fazie seta Amerykanie przy próbie bloku popełnili błąd i Polacy odskoczyli na trzy punkty przy wyniku 20:17. W kolejnej akcji nasi siatkarze kilkukrotnie atakowali, jednak rywale świetnie bronili. Ostatecznie po błędzie czterech odbić mogliśmy cieszyć się z bardzo ważnego punktu. W decydującym momencie, najlepiej serwujący całego turnieju, Clayton Stanley przekroczył linię trzeciego metra i Polacy w pełni zasłużenie wygrali drugą partię 25:20.
Trzeci set rewelacyjnie zaczął się dla naszych siatkarzy. Amerykanie podłamani dwoma przegranymi partiami rozpoczęli od wysokiej straty 6:2. Na pierwszą przerwę techniczną po mocnym ataku po przekątnej Winiarskiego schodziliśmy przy wyniku 8:4. Pewnego prowadzenia Polacy do końca partii już nie oddali. W decydującej fazie tej partii Polacy odskoczyli przeciwnikom na 6 punktów i po mocnym ataku ze skrzydła Bartmana zakończyli trzecią partię wynikiem 25:18.