Ósmy mecz,siódme zwycięstwo

Dobra sytuacja polskich siatkarzy przed decydującymi meczami

Publikacja: 30.11.2011 01:03

Polacy w turnieju o Puchar Świata wygrali już siódmy mecz. Zajmują pierwsze miejsce w tabeli, wyprze

Polacy w turnieju o Puchar Świata wygrali już siódmy mecz. Zajmują pierwsze miejsce w tabeli, wyprzedzając Rosję, Włochy i Brazylię. Właśnie z tymi drużynami zagrają w ten weekend. Trzypunktowe zwycięstwo (3:0 lub 3:1) w piątkowym meczu z Włochami daje Polsce olimpijski awans

Foto: AP

Spotkanie z Egiptem w Fukuoce było krótkie, ale zacięte. Polacy w Japonii grają znakomicie, o tym, czy wywalczą olimpijski awans, zadecydują jednak trzy ostatnie mecze w Tokio: z Włochami (piątek), Brazylią (sobota) i Rosją (niedziela). Dziś i jutro siatkarze mają wolne.

– Takie wygrane jak z Egiptem wymagają maksymalnej koncentracji. Wiemy przecież, jaka jest stawka – mówi rozgrywający polskiej drużyny Łukasz Żygadło. – Świadomość, że trzeba za wszelką cenę wygrać za trzy punkty, wczesna pora (11.00 czasu miejscowego) sprawiły, że walczyliśmy bardziej sami ze sobą niż z Egiptem – dodał Żygadło, który znów znalazł się w wyjściowym składzie. Tym razem Andrea Anastasi postawił na tych, którzy pokonali dzień wcześniej Amerykanów.

Wygrać z Włochami

Polacy raz jeszcze pokazali, że potrafią się mobilizować, gdy gra się nie klei. Tak było w pierwszym secie, przy prowadzeniu Egipcjan 21:18. Odrobili straty i nie pozwolili już przeciwnikom zdobyć punktu. W drugiej partii też było nerwowo, ale ostatnie słowo należało do lidera turnieju. W ostatnim secie wątpliwości nie było żadnych.

Teraz trzeba wygrać z Włochami i zapewnić sobie miejsce w pierwszej trójce, które daje awans na igrzyska w Londynie. Ale, jak mówi Zbigniew Bartman, w meczu z Egiptem najlepiej punktujący zawodnik polskiej drużyny, nasi siatkarze nie kalkulują, chcą zdobyć Puchar Świata. – Nie boimy się nikogo – mówi Bartman, i wcale nie jest to obietnica na wyrost.

Polacy wygrali już z wicemistrzem świata Kubą, mistrzem Europy Serbią, stłamsili Amerykanów, mistrzów olimpijskich z Pekinu. Zostali im wicemistrzowie Europy Włosi, mistrzowie świata Brazylijczycy oraz zwycięzca Ligi Światowej Rosja, która traci do Polaków tylko punkt.

Włosi w tym roku wygrywali z Polakami trzykrotnie (finał Ligi Światowej, turniej Huberta Wagnera i półfinał mistrzostw Europy), ale nie grali wówczas Michał Winiarski, Paweł Zagumny i Bartman. Drużyna, którą przywiózł do Japonii Anastasi, jest lepsza od tej, która zakończyła mistrzostwa Europy wygraną z Rosją i zdobyciem brązowego medalu. I co ważne, ten zespół nie ma kompleksów, co w dużej mierze jest zasługą trenera.

Włosi siłę gry opierają na mocnym serwisie i skrzydłowych Christiano Savanim i Michale Łasce. Ale jeśli serwis zawiedzie, może nie pomóc nawet Łasko, na razie najlepszy atakujący turnieju.

Porażka w tym meczu nie odebrałaby szans Polakom. Włosi mają przecież pięć punktów straty. W jeszcze gorszej sytuacji może znaleźć się Brazylia, która przegrała z Serbią (1:3) i ma już sześć punktów straty do Polski.

Finałowa faza turnieju w Tokio będzie ekscytująca, bo życie może napisać wiele scenariuszy, tym bardziej że porażka porażce nierówna, tak samo jak zwycięstwa mają różną wartość. Wygrane 3:0 i 3:1 nagradzane są trzema punktami, a 3:2 dwoma. Za porażkę 0:3 i 1:3 nie ma żadnych punktów, ale już za przegraną w tie-breaku (2:3) pokonany otrzymuje jeden punkt.

Bez dogmatów

Polacy faktycznie nie muszą bać się nikogo, bo grają dobrze i równo. Anastasi jest w komfortowej sytuacji, bo na każdej pozycji może wybierać. Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że pierwszym rozgrywającym może być tylko Paweł Zagumny, ale Anastasi nie uznaje dogmatów. Mamy więc dwóch równorzędnych, dwumetrowych rozgrywających, o czym inni mogą marzyć.

W ataku Bartman z Jakubem Jaroszem też się świetnie uzupełniają. Jednego dnia do zwycięstwa prowadzi ten pierwszy, innego drugi. Lewe skrzydło to dziś domena Bartosza Kurka i Winiarskiego, ale w każdej chwili trener może sięgnąć po Michała Kubiaka czy Michała Ruciaka. Na środku pozycja Marcina Możdżonka i Piotra Nowakowskiego jest niepodważalna, ale zmiennicy Łukasz Wiśniewski i Patryk Czarnowski są gotowi. Tak samo jak rezerwowy libero Paweł Zatorski, który, gdyby zaszła potrzeba, mógłby zastąpić Krzysztofa Ignaczaka.

Najlepszym przyjmującym po trzech rundach jest Winiarski, piąte miejsce zajmuje Ignaczak. Przyjęcie zagrywki to sól siatkówki, od tego zaczyna się konstruowanie akcji. Cieszy też forma środkowych. Możdżonek najlepiej blokuje, Nowakowski jest w tym rankingu piąty. A przecież ostatniego słowa nie powiedział Kurek, największa armata drużyny. Trzy mecze w Tokio odpowiedzą na wiele pytań, ale jedno już wiemy: Polacy są dziś jedną z najlepszych drużyn na świecie i wcześniej czy później wywalczą olimpijski awans.

W sportach drużynowych oprócz nich cień szansy, by zagrać w Londynie, mają jeszcze tylko siatkarki (muszą wygrać turniej kontynentalny, co będzie bardzo trudne) i piłkarze ręczni, ale tu lista warunków do spełnienia jest długa.

Puchar świata – 8. runda

Polska – Egipt 3:0 (25:21, 26:24, 25:21)

• Iran - Chiny 0:3 (19:25, 19:25, 17:25)

• Japonia - USA 0:3 (37:39, 16:25, 15:25)

• Kuba - Rosja 1:3 (23:25, 27:25, 18:25, 12:25) • Argentyna - Włochy 1:3 (36:34, 20:25, 19:25, 20:25) • Serbia - Brazylia 3:1 (27:25, 20:25, 25:20, 25:22)

Tabela

1. Polska    8    22    23:7

2. Rosja    8    21    21:6

3. Włochy    8    17    20:11

4. Brazylia    8    16    20:12

5. Kuba    8    14    17:13

6. Iran    8    12    15:16

7. USA    8    12    14:12

8. Argentyna    8      9    13:16

9. Japonia    8      8    12:19

10. Serbia    8      6    11:21

11. Egipt    8      3    5:21

12. Chiny    8      4    6:21

• MECZE POLAKÓW W OSTATNIEJ RUNDZIE

Piątek (godz. 7 czasu polskiego): Polska – Włochy; sobota (7): Polska – Brazylia; niedziela (3): Polska – Rosja.

Spotkanie z Egiptem w Fukuoce było krótkie, ale zacięte. Polacy w Japonii grają znakomicie, o tym, czy wywalczą olimpijski awans, zadecydują jednak trzy ostatnie mecze w Tokio: z Włochami (piątek), Brazylią (sobota) i Rosją (niedziela). Dziś i jutro siatkarze mają wolne.

– Takie wygrane jak z Egiptem wymagają maksymalnej koncentracji. Wiemy przecież, jaka jest stawka – mówi rozgrywający polskiej drużyny Łukasz Żygadło. – Świadomość, że trzeba za wszelką cenę wygrać za trzy punkty, wczesna pora (11.00 czasu miejscowego) sprawiły, że walczyliśmy bardziej sami ze sobą niż z Egiptem – dodał Żygadło, który znów znalazł się w wyjściowym składzie. Tym razem Andrea Anastasi postawił na tych, którzy pokonali dzień wcześniej Amerykanów.

Pozostało 85% artykułu
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Siatkówka
Powódź w Polsce. Prezes Stali Nysa: Sport zszedł teraz na drugi plan
Siatkówka
Rusza siatkarska PlusLiga. Jeszcze więcej mocy
Siatkówka
Transfery w PlusLidze. Zbroili się wszyscy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Siatkówka
Paryż 2024. Polscy siatkarze wicemistrzami olimpijskimi. Francja była wspanialsza