Ośmiu uczestników zakończonego niedawno Pucharu Świata w Japonii wystąpiło na boisku w Kędzierzynie-Koźlu. Pięciu w Jastrzębskim Węglu i trzech w ZAKSIE.
W pierwszym secie gospodarze rozbili gości blokiem i wydawało się, że mecz będzie krótki. Ale siatkarze z Jastrzębia-Zdroju w drugiej partii obudzili się i choć przegrali 25:27, dali sygnał, że bitwa nie jest skończona. Mało kto jednak wówczas się spodziewał, że to do nich należeć będzie ostatnie słowo.
O wygranej Jastrzębskiego Węgla i pierwszej porażce ZAKSY przesądził tie-break. – Traciliśmy punkty po złym przyjęciu zagrywki i popsutym serwisie wtedy, kiedy były najbardziej potrzebne – mówił Krzysztof Stelmach, trener ZAKSY.
Ostatni punkt dla Jastrzębia zdobył środkowy Łukasz Polański. Paweł Zagumny, rozgrywający lidera PlusLigi, stwierdził, że obie drużyny zagrały poniżej możliwości:
– My nie zrobiliśmy im krzywdy zagrywką, stąd te męki.