Szczęście było blisko

Liga Mistrzów dla Zenitu Kazań, który w finale pokonał Skrę Bełchatów w pięciosetowym dreszczowcu

Aktualizacja: 19.03.2012 01:11 Publikacja: 19.03.2012 01:10

Szczęście było blisko

Foto: ROL

Korespondencja z Łodzi

Gdyby to był sprint na 100 metrów, decydowałaby fotokomórka. W ostatniej akcji Michał Winiarski, najlepszy przyjmujący Final Four, uderzył po prostej i był przekonany, że piłka spadając za boczną linią boiska otarła się o palce blokującego go Valerio Vermiglio, ale sędziowie widzieli inaczej. Mogli wprawdzie skorzystać z pomocy elektroniki, ale tego nie zrobili. Ponieważ chwilę wcześniej rywale zatrzymali atakującego z drugiej linii Bartosza Kurka, wszystko było jasne, Rosjanie się cieszyli.

Skra mogła już tylko płakać, choć drugie miejsce, to najlepszy wynik mistrzów Polski w tej imprezie. Ale naprawdę jest czego żałować, bo siatkarze z Bełchatowa prowadzili w tie-breaku 5:1, koncertowo grał Mariusz Wlazły wybrany MVP turnieju, a później mieli jeszcze meczbola, tak samo jak w czwartej partii.

Przed Final Four typowano, że o miano najlepszej klubowej drużyny Europy Skra zagra z trzykrotnym zdobywcą tego trofeum, Trentino Volley, ale Włosi dzień wcześniej przegrali z Zenitem 1:3, co trudno uznać za sensację, patrząc na składy obu zespołów. Gazprom, główny sponsor mistrzów Rosji, dba o to, by kasa była tam pełna, a zarobki zawodników więcej niż godziwe. Potwierdzeniem będzie kolejny transfer, gwiazdor Trentino, Kubańczyk Osmany Juantorena od przyszłego sezonu zmienia klimat i przenosi za okrągły milion dolarów do Tatarstanu.

W Skrze płacą wprawdzie w złotówkach, ale nikt z graczy nie narzeka. Po przeciętnym sobotnim meczu z Arkasem Izmir, który Polacy wygrali bez straty seta, w niedzielę zagrali  jak z nut, tak jak od nich oczekiwano, ale dopiero od drugiej partii, w której goście nie mieli nic do powiedzenia. A to przecież prawie reprezentacja Rosji, wzmocniona doświadczonym, włoskim rozgrywającym Vermiglio. Jeśli ktoś taki jak Amerykanin William Priddy, mistrz olimpijski z Pekinu, stoi przez pierwsze trzy sety finałowego spotkania w kwadracie dla rezerwowych, bo nie ma dla niego miejsca na boisku, to wniosek jest jeden. Jak przyjdzie jeszcze Juantorena, to Zenit prowadzony przez trenera reprezentacji Rosji, Władymira Aleknę może panować długo. Chyba że zespół z Bełchatowa weźmie wreszcie rewanż.

Skra ma drużynę prawie tak silną jak reprezentacja Polski więc wspaniały, zacięty finał z Kazaniem nie był dla nikogo zaskoczeniem. Andrea Anastasi, który wspólnie ze swoim asystentem Andreą Gardinim obserwował turniej, mówił przed jego rozpoczęciem, że siatkarze z Bełchatowa mają wszelkie dane ku temu, by wygrać rywalizację z klubową elitą siatkówki.

– Będę całym sercem kibicował Skrze, bo tam gra przecież wielu bardzo ważnych dla mojej drużyny zawodników – powiedział włoski trener reprezentacji Polski. Nie przewidział, że Skrze zabraknie odrobiny szczęścia i cwaniactwa w decydujących akcjach. Zenit w ostatniej chwili chwycił podaną mu rękę, wyszedł z opresji i znów wygrał w Łodzi Ligę Mistrzów.

Półfinały:

• PGE Skra Bełchatów

– Arkas Izmir 3:0 (25:23, 25:21, 28:26)

• Trentino BetClic – Zenit Kazań 1:3 (33:31, 20:25, 23:25, 17:25).

Mecz o 3. miejsce: Arkas – Trentino 0:3 (20:25, 19:25, 19:25).

Finał: PGE Skra Bełchatów – Zenit Kazań 2:3 (15:25, 25:16, 25:22, 24:26, 15:17)

Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia