Z długiej niemocy w kilka tygodni powstała niemal seria zwycięstw, a Polacy z ofiar stali się prześladowcami mistrzów świata. W tym roku wygrali z Brazylijczykami w Lidze Światowej już po raz czwarty (na pięć meczów), choć wcześniej na sukces czekali dziesięć lat.

Zwycięstwo 3:2 (23:25, 25:23, 23:25, 25:17, 15:10) jest jednak najcenniejsze ze wszystkich. Przede wszystkim dało awans do półfinału Ligi Światowej i jednocześnie wyrzuciło za burtę tych rozgrywek Brazylijczyków.

Miał rację trener Bernardo Rezende, gdy mówił, że Polacy są głównymi faworytami do zwycięstwa w całych rozgrywkach. Dziś grają z Kubą (16.30, Polsat Sport), a stawką będzie pierwsze miejsce w grupie.

Bez względu na to, z kim zagrają w półfinale, Polacy nie mają powodu do obaw: Bułgarzy, Niemcy ani Amerykanie polskich siatkarzy nie przerażają. Awans do finału (pierwszy w historii) jest bardzo blisko.

W drugiej grupie (E) Niemcy wygrali wczoraj z USA 3:2 (20:25, 25:21, 21:25, 25:20, 16:14).