Rok temu Asseco Resovia i Skra Bełchatów stworzyły w finale fantastyczne widowisko. Skończyła się siedmioletnia dominacja klubu z Bełchatów, ale co to był za koniec. Była piękna gra, świetny doping, kontrowersyjne decyzje sędziów. Gyorgy Grozer wyrąbał dla Rzeszowa mistrzostwo Polski, a potem odszedł do ligi rosyjskiej. Teraz tego nie będzie.
Mistrz i wicemistrz Polski spotkają się już w pierwszej rundzie play off i któraś z wielkich drużyn będzie musiała ten sezon spisać na straty. Dla obu to jedyna szansa na poprawę humorów, po odpadnięciu z Ligi Mistrzów i porażkach w Pucharze Polski. Ale obie słabo grały też w PlusLidze. W Bełchatowie chyba już nie pamiętają, kiedy ostatni raz zaczynali grę z dolnej części drabinki.
Zemściła się strata najlepszych zawodników: Bartosza Kurka, Marcina Możdżonka, odejście Miguela Angela Falaski. Po raz pierwszy nie udało się w lecie kupić nikogo wartościowego. Kubańczyk Yosleyder Cala był sfrustrowany siedzeniem na ławce rezerwowych i tak szybko, jak przyszedł, tak szybko odszedł do Ziraat Bankasi Ankara.
Do tego doszła plaga kontuzji w trakcie sezonu, na którą skarżył się w rozmowie z "Rz" trener Jacek Nawrocki. Problemy ze zdrowiem mieli: Michał Winiarski, Aleksandar Atanasijević, czy Paweł Zatorski.
W Rzeszowie zabrakło przede wszystkim Grozera. Teraz było najlepiej widać, jak wiele niemiecki atakujący znaczył dla drużyny. Nie zastąpili go w pełni Zbigniew Bartman do spółki z Jochenem Schoepsem.