Iran groźny jak przewidywano

Polacy przegrali w Teheranie pierwszy mecz z Iranem 1:3 (25:23, 16:25, 11:25,19:25) i o awans do finału Ligi Światowej będą walczyć ?w ten weekend w Gdańsku.

Publikacja: 29.06.2014 05:00

Miał rację Mauro Berruto, trener Włochów, mówiąc o Irańczykach, że grają lepiej od Brazylijczyków i Polaków. Szczególnie gdy przychodzi się z nimi mierzyć w Teheranie na oczach 12 tysięcy mężczyzn, bo kobiety mają zakaz bywania na takich imprezach.

Włosi, grając rezerwowym składem,przegrali w Teheranie dwukrotnie, ale pamiętajmy, że u siebie to oni byli górą. Jest więc nadzieja, że Polacy będą na swoim terenie równie skuteczni. Zresztą w Gdańsku drużynę wzmocni Mariusz Wlazły, ale on sam niewiele zdziała, gdy inni będą tak słabi, jak w piątkowym meczu z Iranem.

Pierwszy wygrany set nie zapowiadał, że lanie będzie tak bolesne. Polacy, grając z Dawidem Konarskim w ataku, z Michałem Winiarskim i Mateuszem Miką na przyjęciu, rozstrzygnęli tę partię na swoją korzyść, ale dalej było już tylko gorzej. Nasz zespół w żadnym z pozostałych trzech setów nie nawiązał walki z Irańczykami, którzy byli lepsi od Polaków w każdym elemencie, ale najbardziej rozbili nas blokiem (13:4). A przewaga 27 punktów w czterech setach to nokaut.

Nasi siatkarze wyglądali nie tylko na zmęczonych, ale też na takich, którzy nie potrafią się otrząsnąć po poprzedniej porażce do zera z Brazylią w Bydgoszczy. Sądzili, że tam zakończą  rywalizację z Canarinhos o prawo gry w turnieju finałowym we Florencji. W Krakowie zagrali przecież świetnie i wygrali. Porażka w Bydgoszczy była zimnym prysznicem, a lanie w Teheranie tym boleśniejsze.

Ci, którzy tak imponowali we wcześniejszych meczach LŚ, Mika czy Rafał Buszek, nie są już tak skuteczni. Gdy pojawiają się problemy z przyjęciem, od razu kłopoty ma rozgrywający Fabian Drzyzga. W piątek swojego dnia w polu serwisowym nie miał Konarski, choć robił co mógł. Grzegorz Bociek, drugi z polskich atakujących, kiedy wchodził na zmianę,  nie wzmacniał zespołu. O środkowych też nie można napisać wiele dobrego. Cztery bloki w czterosetowym spotkaniu to niewiele.

Bez względu na wynik niedzielnego meczu w Teheranie (zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety) wiadomo, że losy awansu do finału LŚ i tak rozstrzygną się w najbliższy piątek i sobotę w Ergo Arenie. Tam trzeba wygrać z Iranem i czekać na wieści z Włoch, gdzie Brazylia spróbuje pokonać grających w najsilniejszym składzie gospodarzy. Włosi udział w finale mają zapewniony, Canarinhos ostatni mecz grać będą za tydzień w niedzielę, gdy już wszystko będzie wiadomo.

Miał rację Mauro Berruto, trener Włochów, mówiąc o Irańczykach, że grają lepiej od Brazylijczyków i Polaków. Szczególnie gdy przychodzi się z nimi mierzyć w Teheranie na oczach 12 tysięcy mężczyzn, bo kobiety mają zakaz bywania na takich imprezach.

Włosi, grając rezerwowym składem,przegrali w Teheranie dwukrotnie, ale pamiętajmy, że u siebie to oni byli górą. Jest więc nadzieja, że Polacy będą na swoim terenie równie skuteczni. Zresztą w Gdańsku drużynę wzmocni Mariusz Wlazły, ale on sam niewiele zdziała, gdy inni będą tak słabi, jak w piątkowym meczu z Iranem.

Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Siatkówka
Powódź w Polsce. Prezes Stali Nysa: Sport zszedł teraz na drugi plan
Siatkówka
Rusza siatkarska PlusLiga. Jeszcze więcej mocy
Siatkówka
Transfery w PlusLidze. Zbroili się wszyscy
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Siatkówka
Paryż 2024. Polscy siatkarze wicemistrzami olimpijskimi. Francja była wspanialsza
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni