Najpierw odebrali punkty Brazylii na jej terenie, później u siebie znów ją raz pokonali, nie dali szans włoskim rezerwom i rozbili Polaków, którzy również nie stawili się w Teheranie w najsilniejszym składzie. W najbliższy piątek i sobotę zobaczymy ich w Ergo Arenie, ale bez względu na wyniki, awans mają już zapewniony.
Nasi siatkarze muszą zaś o prawo gry we Florencji walczyć do końca. Najlepiej byłoby dwukrotnie wygrać z Irańczykami i czekać choć na jedno potknięcie Brazylijczyków z Włochami na ich terenie. Niepotrzebnie tylko Polacy zdecydowali, że drugi mecz z Iranem zagrają w sobotę, a nie w niedzielę. Brazylia, która walczy z naszą drużyną o ostatnie miejsce premiowane awansem grać będzie w tej sytuacji z Włochami znając już wszystkie wyniki.
Kiedy Irańczycy w grudniu 2011 r podczas Pucharu Świata pokonali Serbów, Argentynę i Polskę potraktowano to jako wypadki przy pracy faworytów. W ubiegłym roku w Pucharze Wielkich Mistrzów w gronie pokonanych znaleźli się Włosi i Amerykanie, a Farhad Zarif został uznany najlepszym libero.
To po tym turnieju legendarny argentyński trener Julio Velasco powiedział, że Iran może być dumny ze swoich siatkarzy. Warto pamiętać, że Velasco w latach 90.tych z reprezentacją Włoch dwukrotnie zdobył mistrzostwo świata, trzykrotnie mistrzostwo Europy i srebrny medal igrzysk olimpijskich w Atlancie (1996). A Ligę Światową z Włochami wygrał pięciokrotnie.
Prawdopodobnie gdyby nie Velasco, to na pierwsze sukcesy Irańczycy czekaliby znacznie dłużej. On nauczył ich tego co najważniejsze: poważnego podejścia do treningu, poprawił technikę, wpoił taktykę. A przecież pracował z nimi tylko trzy lata (2011 – 2014). Dziś irański zespół, choć złożony z zawodników, których nazwiska mówią coś tylko fachowcom, może wygrać z każdym. Skaczą jak Kubańczycy, cieszą się na boisku jak Brazylijczycy i potrafią być konsekwentni taktycznie jak Włosi. Iran ma zdolną młodzież, która zdobywa medale w swoich kategoriach wiekowych, mocną ligę w której grają najlepsi zawodnicy, ma wreszcie pieniądze, by ściągać do niej dobrych obcokrajowców, w tym uznanych trenerów.