Polscy siatkarze częściowo zrewanżowali się Irańczykom za dwie ostatnie wyjazdowe porażki w Lidze Światowej – w Teheranie przegrali 1:3 oraz 0:3. Nawet jednak w przypadku kolejnego zwycięstwa w sobotę za trzy punkty, biało-czerwoni nie mogą być pewni wyjazdu do Florencji. Jeśli bowiem w niedzielę Brazylijczycy drugi raz pokonają na wyjeździe Włochów 3:0 lub 3:1, to właśnie oni zajmą trzecie miejsce w grupie (przy takiej samej liczbie punktów będą mieli lepszy stosunek setów - ratio).
Spory udział w piątkowym sukcesie miał Mariusz Włazły, który z powodu kontuzji pleców nie wystąpił w poprzednich meczach nie tylko z Iranem, ale również z Brazylią.
Poza tym w "12" pojawił się także, kosztem przyjmującego Michała Ruciaka (Wlazły zastąpił Grzegorza Boćka), drugi libero Krzysztof Ignaczak.
Irańczycy, którzy po raz pierwszy w historii zapewnili sobie awans do finałowego turnieju Ligi Światowej, zapowiadali, że nie zamierzają ulgowo potraktować obu gdańskich meczów. I nie musieli się specjalnie wysilać, aby odnieść zwycięstwo w pierwszym secie, bo Polacy oddali go praktycznie bez walki.
W drugiej partii rywalizacja była zdecydowanie bardziej zacięta. Gospodarze wygrywali 22:20, ale za chwilę był remis, bo najpierw Michał Winiarski posłał piłkę z zagrywki w aut, a następnie Włazły nie przebił się przez blok rywali. Z kolei przy prowadzeniu biało-czerwonych 24:23 Wlazły zaserwował w siatkę i zmarnował setbola.