Siłą Brazylijczyków, trzykrotnych mistrzów świata, jest wprawdzie zespołowość, ale zawsze mieli też wielkie indywidualności. Kiedyś był Nalbert, później Giba i Dante oraz najmłodszy z tej trójki Murilo Endres. Ten ostatni jest w drużynie Bernardo Rezende, ale jeszcze nie w takiej formie jak wtedy, gdy uznawano go za najlepszego siatkarza świata.
Teraz mocnym blaskiem może zaświecić gwiazda Ricardo Lucarellego. Młody przyjmujący gra znakomicie, ale to samo można powiedzieć o środkowych Lucasie i Sidao, atakującym Leandro Vissotto, czy rozgrywającym Bruno Rezende, synu trenera brazylijskich mistrzów. Na razie Canarinhos zrobili pierwszy krok na drodze do kolejnego sukcesu. Rozbili Niemców i zgasili ich największą gwiazdę, Georga Grozera.
Jeszcze przed igrzyskami w Londynie na pytanie, która z rosyjskich gwiazd świeci najmocniej, prawie każdy odpowiedziałby, że atakującego Maksyma Michajłowa. Jego pozycja na prawym skrzydle była niepodważalna. Ale w grze o olimpijskie złoto to Brazylia długo była lepsza. I wtedy właśnie, przy stanie 2:0 dla Canarinhos ówczesny trener Rosjan Władymir Alekno zdecydował się na iście szatański manewr. Mierzący 218 cm środkowy Dmitrij Muserski zajął miejsce Michajłowa, a ten stanął na lewym skrzydle jako przyjmujący.
I nagle wszystko się zmieniło. Muserski spisywał się znakomicie, Rosja wygrała przegrany mecz i zdobyła olimpijskie złoto. Dziś to Muserski jest największą gwiazdą tej drużyny, choć Siergiej Pawłow, nowy atakujący Rosjan, który zastąpił mającego problemy zdrowotne Michajłowa, może być nie mniej skuteczny.
Ale kandydatów do miana największej gwiazdy mistrzostw jest więcej. MVP finałowego turnieju Ligi Światowej we Florencji, w lipcu tego roku został przecież 22-letni Amerykanin Taylor Sander.