Iran we własnej hali jest wyjątkowo groźny. Obecnie w grupie B zajmuje trzecie miejsce. Ma dwa zwycięstwa mniej od Polaków i Amerykanów. Jednak przewaga Irańczyków polega na tym, że wszystkie pozostałe mecze grupowe (czyli z Polską i słabiutką Rosją) rozgrywa u siebie. W zeszłym tygodniu, niepokonane dotychczas USA, dwukrotnie przegrało 0:3.
Jednak Stephane Antiga stwierdził, że to Polacy są mistrzami świata. I to nas powinni obawiać się rywale, a nie na odwrót. Nie zmienia tego nawet fakt, że w dzisiejszym spotkaniu nie zagra Bartosz Kurek. Najlepiej punktujący zawodnik tegorocznej Ligi Światowej uskarża się na ból pleców. Sytuacja jest na tyle poważna, że sztab szkoleniowy i medyczny postanowił, że Kurek będzie wspierał swoich kolegów z trybun. Nie wiadomo jeszcze, czy zawodnik Asseco Resovii wystąpi w niedzielnym spotkaniu. Wydaje się to mało prawdopodobne. Jego miejsce zajmie Jakub Jarosz.
Z Kurkiem czy bez, Polacy muszą wygrać, jeśli chcą już mieć spokojną głowę. Jeśli wygrają, mogą być pewni awansu do turnieju finałowego. Obecnie zespół Stephane'a Antigi, drugi w tabeli grupy B, ma jeden punkt mniej niż liderzy Amerykanie. Ale ma tę samą liczbę zwycięstw. A to one decydują o końcowej kolejności. Dwie najlepsze reprezentacje pojadą do Rio de Janeiro na Final Six (15-19 lipca).
Mecze Iran - Polska w piątek i niedzielę (oba o 18.30). Transmisja w Polsacie Sport.