To czwarty z rzędu nieudany turniej polskich piłkarzy ręcznych. Aż żal było patrzeć na starych mistrzów szamoczących się na boisku bez pomysłu i atutów.
Kapitan drużyny Sławomir Szmal mówił, że Polacy kolejnymi nieprzemyślanymi akcjami tylko wbijali gwoździe do swojej trumny. Do tej pory na mistrzostwach świata czy Europy potrafili wznieść się ponad przeciętność, wypracować najlepszą formę w całym roku.
Tym razem nie zawiódł tylko Bartosz Jurecki, reszta nie była w stanie nawet walczyć. W drugiej połowie meczu z Węgrami było to szczególnie widoczne. Nasi zawodnicy patrzyli się na siebie, szukając tego, który weźmie na siebie odpowiedzialność za grę. Nie znaleźli nikogo.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że stare pokolenie ma już dość. Marcin Lijewski zakończył karierę w reprezentacji od razu po turnieju, chociaż i do Hiszpanii przyjeżdżał w trybie awaryjnym, poproszony przez trenera Michaela Bieglera. Karol Bielecki tuż przed wylotem jako jedyny nie bał się skrytykować ZPRP za nieudolne szkolenie młodzieży, czego opłakane efekty będzie widać w najbliższym czasie. Sam uważał, że powołanie go na turniej to oznaka słabości piłki ręcznej w Polsce. Okazało się, że miał rację.
Prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce Andrzej Kraśnicki zapewnił, że Biegler zachowa posadę, bo celem jest odmłodzenie kadry i przygotowanie jej na mistrzostwa Europy, które w 2016 roku odbędą się w Polsce.