Piotr Wielki

Fantastyczna gra bramkarza Piotra Wyszomirskiego. Aby awansować do półfinałów ME, piłkarze ręczni muszą w śroę wygrać z Chorwacją.

Publikacja: 21.01.2014 21:46

Piotr Wielki

Foto: AFP

Polacy po raz kolejny zapewnili kibicom emocje nie z tej ziemi. Jednak tym razem było mniej strachu, a więcej radości.

Wczorajsze spotkanie decydowało, czy reprezentacja Polski zachowa szanse na awans do półfinałów. Porażka przekreśliłaby wszelkie nadzieje. Zawodnicy Michaela Bieglera obiecywali, że zrobią wszystko, aby polscy kibice nie musieli wyjeżdżać z Danii przed grą o medale. Jednak pierwsze akcje nie wskazywały, że dotrzymają słowa.

Zobacz więcej zdjęć

Kim Ekdahl Du Rietz szybko rzucił trzy bramki, Polacy żadnej. Szwedzi rozgrywali piłkę z uśmiechem na ustach i patrzyli na niemoc rywali. Sygnał do ataku kolegom próbował dawać Krzysztof Lijewski, który zdobył pierwsze trzy gole dla Polski. Jego nawoływania pozostały bez odzewu. Dodatkowo odrabiania strat nie ułatwiał Sławomir Szmal, który nie obronił żadnego z dziesięciu rzutów. Doświadczony kapitan reprezentacji Polski zgubił gdzieś skuteczność z poprzednich meczów.

Chłopak z Wilanowa

Wściekły trener Michael Biegler bezradnie rozkładał ręce. I zdecydował, że Szmala zastąpi Piotr Wyszomirski, który w mistrzostwach Europy grał zaledwie kilka minut. To był strzał w dziesiątkę. Wyszomirski obronił pierwszy rzut w 20. minucie spotkania. Ta interwencja była początkiem przemiany polskiego zespołu.

Trenerzy piłki ręcznej twierdzą, że bramkarz to podstawa drużyny. Zawodnicy z pola grają pewniej, jeśli mają świadomość, że przeciwnikom zdobywanie bramek nie przyjdzie łatwo. Wczoraj ta teza się potwierdziła.

Wyszomirski bronił jak natchniony. W pierwszej połowie odbił pięć z siedmiu rzutów Szwedów. W tym samym czasie wreszcie skutecznie zaczął grać polski atak. Piłkarze trenera Bieglera przegrywali już czterema bramkami, a do szatni schodzili, wygrywając trzema.

Po przerwie szwedzki zespół nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Du Rietz z niedowierzaniem kręcił głową, gdy wybroniona przez Wyszomirskiego piłka kolejny raz lądowała poza linią końcową. A to był dopiero początek koncertu polskiego bramkarza. Drugą część meczu można opisać krótko – Polacy zdobywali gole, Szwedzi, wicemistrzowie olimpijscy – nie. Wyszomirski czynił cuda, a koledzy wykorzystywali dawane przez niego prezenty.

Po jednostronnym spotkaniu Polska wygrała 35:25. Niewiele osób spodziewało się, że różnica będzie aż tak duża. A wszystko dzięki chłopakowi z Wilanowa, który zaczął trenować piłkę ręczną, bo w Wilanowie wszyscy w nią grali. Spokojny, raczej nie lubił się odzywać, lecz lubił pracować. Z Wilanowii Warszawa trafił do SMS-u Gdańsk. Tam jego talent dostrzegli szkoleniowcy Azotów Puławy. Także były selekcjoner Bogdan Wenta widział w nim wielki potencjał. Dziś Wyszomirski jest podstawowym bramkarzem węgierskiej drużyny Csurgoi KK.

Przed mistrzostwami Europy w Danii trener Biegler postanowił dać szansę młodemu piłkarzowi i podziękował za grę Marcinowi Wicharemu. Dziś z pewnością nie żałuje tej decyzji. Bramkarz rozgrywa świetny mecz, jeśli ma 40 procent skuteczności. Wczoraj Wyszomirski miał 53.

Piorunujące skrzydła

Jednak zawodnik Csurgoi KK i jego koledzy nie mają czasu na świętowanie. Dziś czeka ich następne, jeszcze trudniejsze zadanie – wygrać z Chorwacją, która zajęła trzecie miejsce na igrzyskach olimpijskich w Londynie i w mistrzostwach Europy 2012. Rok później na trzecim miejscu Chorwaci zakończyli też mistrzostwa świata, więc brązowy kolor już ich trochę denerwuje. Chcą w końcu powrócić do sukcesów sprzed paru lat i wierzą, że w tym roku wreszcie zdobędą złoto. Zanim jednak awansują do półfinałów, muszą przebrnąć fazę zasadniczą.

Zawodnicy trenera Slavka Goluzy najpierw przegrali 25:27 (17:18) z Francją, a wczoraj wygrali z Rosją 33:25 (16:11). Jednak w pierwszej połowie zdarzały im się słabsze momenty. Ale Polacy nie mogą liczyć tylko na ich chwilową niemoc. – Chorwacja to zespół kompletny. Aby z nimi wygrać, nasza drużyna będzie musiała wspiąć się na wyżyny swoich możliwości – mówił w rozmowie z „Rz" były rozgrywający reprezentacji Polski Grzegorz Tkaczyk. – Chorwaci mają fantastycznych zawodników na każdej pozycji. Ich piorunującą bronią są skrzydła. Zarówno w kontratakach, jak i ataku pozycyjnym Ivan Cupić i Manuel Strlek, moi koledzy z Vive Targów Kielce są w stanie zrobić wszystko – twierdzi Tkaczyk.

To będzie mecz o wielką stawkę. Zwycięzca zagra w półfinale i będzie miał pewne miejsce w przyszłorocznych mistrzostwach świata w Katarze. Awansują trzy pierwsze zespoły. Jeśli wśród nich znajdzie się obecny mistrz świata Hiszpania – cztery. Przegrany zagra o piąte miejsce, które nic nie daje.

Grupa 2 (Aarhus)

Polska - Szwecja 35:25 (15:12)

Polska: S. Szmal, P. Wyszomirski – B. Jaszka 3, K. Lijewski 6, P. Kuchczyński 3, K. Bielecki 3, A. Wiśniewski 3, B. Jurecki 2, M. Jurecki 1, P. Grabarczyk, M. Jurkiewicz 3, K. Syprzak 3, J. Łucak 5, P. Krajewski 1, M. Szyba 2, P. Chrapkowski.

Chorwacja - Rosja 33:25 (16:11) Francja - Białoruś 39:30 (20:16)

1. Francja 4 4 0 0 8

2. Chorwacja 4 3 0 1 6

3. Polska 4 3 0 1 6

4. Szwecja 4 2 0 2 4

5. Rosja 4 0 0 4 0

6. Białoruś 4 0 0 4 0

Dzisiejsze mecze: Rosja – Białoruś (15.45, TVP Sport), Francja – Szwecja (18.00), Polska – Chorwacja (20.15, TVP2 i TVP Sport).

Grupa 1 (Herning)

1. Dania 4 4 0 0 8

2. Hiszpania 4 3 0 1 6

3. Islandia 4 2 1 1 5

4. Węgry 4 1 1 2 3

5. Macedonia 4 1 0 3 2

6. Austria 4 0 0 4 0

Dzisiejsze mecze: Macedonia – Hiszpania (16.00), Austria – Węgry (18.15), Dania – Islandia (20.30)

Do półfinałów awansują dwie najlepsze drużyny z każdej grupy.

Polacy po raz kolejny zapewnili kibicom emocje nie z tej ziemi. Jednak tym razem było mniej strachu, a więcej radości.

Wczorajsze spotkanie decydowało, czy reprezentacja Polski zachowa szanse na awans do półfinałów. Porażka przekreśliłaby wszelkie nadzieje. Zawodnicy Michaela Bieglera obiecywali, że zrobią wszystko, aby polscy kibice nie musieli wyjeżdżać z Danii przed grą o medale. Jednak pierwsze akcje nie wskazywały, że dotrzymają słowa.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Piłka ręczna
Marcin Lijewski nie będzie już trenerem reprezentacji. Nie było wyjścia
Piłka ręczna
Industria Kielce gra o przetrwanie w Lidze Mistrzów. Czy Tałant Dujszebajew może odejść?
Piłka ręczna
Kolejna rewolucja w polskiej piłce ręcznej. Selekcjoner Marcin Lijewski straci pracę
Piłka ręczna
Marcin Lijewski: Dajcie nam czas. Gorzkich pigułek będzie więcej
Piłka ręczna
Sławomir Szmal dla "Rzeczpospolitej": Nie mogliśmy zamieść sprawy Kamila Syprzaka pod dywan
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Piłka ręczna
Kompania braci. Portugalia zagra o finał MŚ w piłce ręcznej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń