Coraz rzadziej spotyka się dziś coś takiego jak polemika. Żeby z kimś polemizować trzeba mieć argumenty, umieć ubrać je w słowa, połączyć zdania w logiczny ciąg. To wymaga wykształcenia, kontaktu z literaturą, rozmów z ludźmi mającymi horyzonty wykraczające poza szatnię piłkarską i poczucie humoru nieco inne niż w koszarach.
Polemikę zastępują inwektywy. Ponieważ coraz częściej czytelnicy też nie zawsze rozumieją co jest napisane, bardziej do nich przemawia krótka forma. Im kto lepiej obraża za pomocą agresji, wulgaryzmów lub kategorycznej inwektywy, tym na większy poklask może liczyć. Staje się odważny i bezkompromisowy. Żadnej taryfy ulgowej, analizy i zrozumienia wydarzeń, postawienia się w sytuacji uczestnika ocenianego zdarzenia, co powinni wiedzieć szczególnie byli sportowcy. Zamiast tego walenie w twarz, charakterystyczne nie dla dziennikarza, a dla kibica, który nawet nie próbuje niczego zrozumieć, bo widzi tylko swoich i obcych, czyli wrogów.