Polski zespół zaatakował od pierwszej minuty, a później konsekwentnie powiększał prowadzenie. Mariusz Jurasik powiedział po meczu, że Hiszpanie próbowali wygrać w chodzonego, a Polacy woleli biegać. Historia meczu jest krótka. Rywale prowadzili tylko raz (2:1), później oglądali już wyłącznie plecy Polaków. Między 44. a 48. minutą zrobiło się trochę gorąco, bo zawodnicy Valero Rivery zdobyli cztery bramki z rzędu. Rivera prowadził Barcelonę, gdy grał tam Bogdan Wenta.
Na dużych turniejach nie wygrywaliśmy ani z Hiszpanią, ani z Francją, ale marząc o medalu w mistrzostwach Europy, którąś z tych drużyn trzeba było pokonać. Wencie siedział w głowie Pekin, a dokładnie to, że na dziesięć minut przed końcem jego zespół prowadził z Hiszpanią pięcioma bramkami, a mecz zdążył przegrać. – Hiszpanie grali źle, a wrócili z medalem. Też bym tak chciał – mówił wczoraj polski trener.
Wenta uspokoił się dopiero pół minuty przed ostatnim gwizdkiem. Przez cały mecz był tym samym cholerykiem co zwykle, którego Marcin Lijewski trzymał za ręce, by nie ruszył tłumaczyć Danielowi Żółtakowi, na czy polegał jego błąd, albo nie rozszarpał Michała Jureckiego za drugą zmarnowaną akcję w ofensywie.
Wenta się bał, że coś, co jest blisko, znowu ucieknie. Przyznał to po meczu. Gdy przewaga topniała do czterech, pięciu bramek, odwracał się do ławki i pokazywał rezerwowym, by się nie denerwowali. Ale denerwował się głównie on. Kiedy Tomasz Rosiński po kontrataku nie trafił w bramkę, bał się przebiec blisko linii, przy której stał trener. Kiedy trafił w następnej akcji, Wenta zaczął na niego krzyczeć, że się nie uśmiecha. – Po golach ma się cieszyć. Po stratach przeklinać, przyznać się do błędu i wracać na swoją połowę, ile sił.
Znowu zagrał Michał Jurecki i kiedy wszedł na boisko, rywale zobaczyli kogoś, kto jest dla nich za szybki i za silny. Trafił pięć razy, po złamanym nosie zostały już tylko kolory tęczy pod oczami. Nie wiadomo, czy straszył nimi Hiszpanów, ale gdy się rozpędzał, zatrzymywali go tylko faulem. Dobry mecz rozegrał także Mariusz Jurasik, Bartek Jurecki sześć razy wykorzystał świetne podania kolegów.