Białorusi nie było na wielkich turniejach przez pięć lat, gra tej drużyny była zagadką, nikt nie wiedział, na co ją stać. Michael Biegler ostrzegał przed meczem inauguracyjnym i posłał do boju wszystkich swoich asów. Kiedy jego drużyna prowadziła ośmioma golami, wydawało się, że może odetchnąć. Okazało się, że odetchnął za wcześnie.
– Wygraliśmy, i to jest najważniejsze, ale dowiedzieliśmy się, że nie można zakończyć meczu w 40. minucie, tylko wtedy, gdy sędzia zagwiżdże ostatni raz – mówił po spotkaniu Mariusz Jurkiewicz.
Biegler widząc, że jego drużyna prowadzi wysoko, dał zadebiutować na mistrzostwach świata kilku nowym zawodnikom. Minęło pięć minut, poprosił o czas i zarządził powrót do wyjściowego ustawienia, bo Polacy za bardzo się rozluźnili.
Najskuteczniejszym zawodnikiem reprezentacji Polski był Krzysztof Lijewski, który ostatnio chorował. Zdobył siedem goli, pomylił się tylko przy jednym rzucie, kiedy trafił w słupek. Po trzy bramki zdobyli Bartłomiej Jaszka, Michał Kubisztal, Michał Jurecki, Bartosz Jurecki i Adam Wiśniewski. Polacy słabo grali na kole, Bartosz Jurecki zbyt często się mylił.
– Niektóre sytuacje rozwiązywaliśmy w zły sposób. Prowadziliśmy do przerwy różnicą pięciu goli, potem ośmiu, nerwy w końcówce były niepotrzebne. Nie wiem, co się stało, muszę o tym porozmawiać z drużyną – mówi Biegler.