MŚ piłkarzy ręcznych. Polska - Dania 27:28. Polacy przegrali

W pierwszej połowie ze spuszczonymi głowami, w drugiej - z wiarą. Polacy przegrali z Danią 27:28 i potrzebują cudu, by awansować do półfinału

Publikacja: 22.01.2011 23:06

Żółta kartka dla trenera Bogdana Wenty podczas meczu z Danią

Żółta kartka dla trenera Bogdana Wenty podczas meczu z Danią

Foto: AFP

[i]MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK Z MALMOE[/i]

- Trenerze, dlaczego w tym meczu zagrały dwie drużyny? - Nie wiem, proszę pytać zawodników - odpowiadał Bogdan Wenta z ironicznym uśmiechem. Mówił, że żałuje porażki, ale jest dumny z tego, że na jego oczach drugi garnitur stał się pierwszym, wyjściowym. Zawodnicy, którzy debiutowali na mistrzostwach świata, albo ich dotychczasowe mecze w reprezentacji można było policzyć na palcach jednej ręki, pokazali starej gwardii, że można na nich liczyć.

Stara gwardia dobrze grała przez pięć minut. Karol Bielecki i Bartłomiej Jaszka zdobyli po bramce i bardzo długo utrzymywał się wynik 2:0. Duńczycy byli zdziwieni, do tej pory na mistrzostwach świata wygrywali ze wszystkimi i nie spodziewali się, że Polskę stać będzie na taki opór. Zdziwieni byli chyba też Polacy, nagle ktoś odłączył wtyczkę i zobaczyliśmy naszą drużynę w wersji "unplugged". Siedem goli z rzędu dla rywali ustawiło mecz, emocje skończyły się bardzo szybko.

[srodtytul]Duńczycy u siebie[/srodtytul]

- Nie byliśmy drużyną. Pokazaliśmy absolutny brak koncentracji, nie graliśmy tego, co sobie obiecywaliśmy. I nie chodzi tylko o charakter, o spuszczenie głowy, ale o realizowanie taktyki. Wiedzieliśmy, że duński bramkarz świetnie gra nogami, a i tak rzucaliśmy mu piłki po ziemi - opowiada Sławomir Szmal, kapitan reprezentacji.

Nie trafiał Bielecki, Marcin Lijewski bardzo szybko zszedł z parkietu. Do tej pory bohaterem była drużyna, tym razem każdy chciał nim zostać indywidualnie. Rywale utrzymywali bezpieczną przewagę, grali w wypełnionej po brzegi duńskimi kibicami hali i bardzo boleśnie realizowali swój plan. Wydawało się, że mecz może skończyć się bardzo wysoką porażką Polski. W pierwszej połowie udało się tylko dziewięć razy pokonać Niklasa Landina Jacobsena, aż osiemnaście razy to bramkarz był górą.

O pierwszej połowie warto jeszcze wspomnieć tylko dlatego, że sędziowie nie uznali gola Lijewskiemu, chociaż piłka wyraźnie przekroczyła linię bramkową. Wtedy wydawało się to nieważne, po meczu nabrało na znaczeniu.

Wenta szukał ratunku. Wysłał na boisko Mateusza Zarembę - ten rzucił dwa gole, Mariusz Jurkiewicz rozpędzał się tak, że był nie do zatrzymania - trafił sześć razy. Cztery bramki dołożył Grzegorz Tkaczyk, który zagrał, jak za dawnych lat. Dyrygował, wnosił doświadczenie, uspokajał, kiedy mimo kolejnych prób ciągle utrzymywała się różnica trzech, czterech goli.

[srodtytul]Trochę radości[/srodtytul]

- Ci, którzy zazwyczaj siedzą na ławce rezerwowych pokazali w meczu z Danią, że są równie ważni dla drużyny, jak ci bardziej rozpoznawalni. Boli nas ta porażka, ale graliśmy z naprawdę silnym przeciwnikiem - mówił Szmal.

Do wyrównania ciągle czegoś brakowało. Tomasz Tłuczyński tylko raz pomylił się z rzutu karnego - ale za to wtedy, gdy Polacy atakowali z takim rozmachem, że Duńczycy zaczęli się gubić. Dwa razy na naszą niekorzyść pomylił się sędzia, kilka razy zawodnicy Wenty oddali rywalom piłkę próbując szybkiego kontrataku. Jurkiewicz 27. bramkę zdobył w ostatniej minucie, na wyrównanie zabrakło czasu.

W drugiej połowie Polacy zdobyli dwa razy więcej bramek niż w pierwszej, drugą część wygrali różnicą pięciu bramek. Ale z takim przeciwnikiem nie da się wygrać walcząc tylko przez pół godziny.

- Jestem rozczarowany, włożyłem w to spotkanie bardzo dużo sił, a zostaliśmy nawet bez jednego punktu. W pierwszej połowie nie byliśmy sobą, w drugiej zagraliśmy odważniej. Rzuty z drugiej linii zamieniliśmy na szybkie akcje z mocnym wejściem w kierunku bramki - opowiada Tkaczyk.

Wenta już chyba pogodził się, że półfinału w tym roku nie będzie. Ciągle powtarza, że marzy mu się turniej w Polsce, bo siedzi w piłce ręcznej od 17 roku życia i ma dość gospodarskiego sędziowania. Sędziowie prowadzili mecz dobrze, chociaż oczywiście teraz można pytać co byłoby, gdyby w pierwszej połowie uznali bramkę Lijewskiemu?

- Jest smutek z porażki, czyli jest źle. Ale jest też dobrze, bo okazało się, że pokolenie, które planuje wkrótce zakończyć karierę jest kim zastąpić. Może ten turniej jest przejściowy. Może w 2015 w naszych halach uda się wreszcie wygrać turniej. Wybory gospodarza mundialu są w czwartek, dociera do mnie, że mamy bardzo duże poparcie - mówił Wenta.

[srodtytul]O igrzyska[/srodtytul]

W niedzielę o 20.15 Polacy zagrają w Lund z Serbią. Jeśli marzą jeszcze o półfinale muszą wygrać ten mecz, podobnie jak czwartkowe spotkanie z Chorwacją, ale do tego liczyć jeszcze na dwie porażki Szwedów - z Chorwacją i Danią. Gospodarze w ostatnim meczu grupowym zmierzą się z sąsiadami, od których dzieli ich 10 kilometrów mostu i którzy mogą już mieć pewne pierwsze miejsce w grupie. Duńczycy mogą się oszczędzać.

Wenta przed turniejem mówił o medalach, ale jako plan minimum zakładał miejsce w kwalifikacjach olimpijskich - do turnieju awans zapewnią sobie drużyny z miejsc 2-7. Dlatego z Serbią warto wygrać nawet nie wierząc już w awans do półfinału.

[ramka][b]Polska:[/b] Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Mariusz Jurkiewicz 6, Tomasz Tłuczyński 6, Patryk Kuchczyński 4, Grzegorz Tkaczyk 4, Mateusz Zaremba 2, Bartosz Jurecki 2, Bartłomiej Jaszka 2, Karol Bielecki 1, Marcin Lijewski 0, Artur Siódmiak 0, Mariusz Jurasik 0, Piotr Grabarczyk 0, Tomasz Rosiński 0.

[b]Dania:[/b] Niklas Jacobsen Landin, Soerenn Rasmussen - Hans Lindberg 6, Mikkel Hansen 5, Lars Christiansen 4, Lasse Boesen 4, Rene Hansen Toft 3, Bo Spellerberg 2, Kasper Soendergaard 2, Mads Christiansen 1, Jacob Bagersted 1, Thomas Mogensen 0, Rasmus Lauge 0, Anders Eggert Jensen 0, Lasse Svan Hansen 0, Kasper Nielsen 0.

[b]Kary:[/b] Polska - 2 min., Dania - 4. [b]Widzów:[/b] 11 140.

[/ramka]

[i]MICHAŁ KOŁODZIEJCZYK Z MALMOE[/i]

- Trenerze, dlaczego w tym meczu zagrały dwie drużyny? - Nie wiem, proszę pytać zawodników - odpowiadał Bogdan Wenta z ironicznym uśmiechem. Mówił, że żałuje porażki, ale jest dumny z tego, że na jego oczach drugi garnitur stał się pierwszym, wyjściowym. Zawodnicy, którzy debiutowali na mistrzostwach świata, albo ich dotychczasowe mecze w reprezentacji można było policzyć na palcach jednej ręki, pokazali starej gwardii, że można na nich liczyć.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Piłka ręczna
Industria Kielce gra o przetrwanie w Lidze Mistrzów. Czy Tałant Dujszebajew może odejść?
Piłka ręczna
Kolejna rewolucja w polskiej piłce ręcznej. Selekcjoner Marcin Lijewski straci pracę
Piłka ręczna
Marcin Lijewski: Dajcie nam czas. Gorzkich pigułek będzie więcej
Piłka ręczna
Sławomir Szmal dla "Rzeczpospolitej": Nie mogliśmy zamieść sprawy Kamila Syprzaka pod dywan
Piłka ręczna
Kompania braci. Portugalia zagra o finał MŚ w piłce ręcznej