Kielecka wersja Galaktycznych

Vive Targi Kielce w najlepszej czwórce Europy. W Polsce powstał klub, który inni chcą naśladować

Publikacja: 07.05.2013 00:49

Bogdan Wenta najpierw odnosił sukcesy z reprezentacją Polski, teraz z Vive Kielce

Bogdan Wenta najpierw odnosił sukcesy z reprezentacją Polski, teraz z Vive Kielce

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

– Brak mi słów, jestem dumny z naszych zawodników. Nie dociera jeszcze do mnie to, czego dokonali. To jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Jesteśmy w kosmosie – mówił zaraz po wygranej 26:15 z Metalurgiem Skopje prezes klubu Bertus Servaas.

Servaas jest Holendrem i w świecie piłki ręcznej znalazł się trochę przypadkiem. Przez sześć lat trenował futbol w Ajaksie Amsterdam, kontuzja zmusiła go, by zajął się biznesem. Nie jakimś wielkim – był raczej drobnym przedsiębiorcą, który po upadku komuny przeprowadził się do Polski i zajął się importem używanej odzieży. Twierdzi, że Kielce wybrał, celując ołówkiem w mapę z zamkniętymi oczami.

Zaczynał od małej hurtowni, ale interes kręcił się tak dobrze, że obecnie jego firma Vive Textile Recycling jest jedną z największych w branży. Iskrę Kielce kupił w 2002 roku. Klub działał wtedy tak jak wszystkie inne w Polsce – od pierwszego do pierwszego. Piłka ręczna była w dołku, nikt nie myślał o sukcesach klubowych, reprezentacja odpadała w eliminacjach wielkich turniejów.

Servaas nie działał sam, ale swoim zaangażowaniem zarażał innych sponsorów. Był prezesem, ale też w szaliku jeździł na mecze i siadał między kibicami, dopingując swoją drużynę. Mistrzostwo w pierwszym sezonie było nagrodą, ale też trochę uśpiło czujność – w kolejnych pięciu latach Kielce nie potrafiły wygrać ligi, a inwestowanie w zawodników ze Wschodu okazało się klapą. Także marketingową. Servaas wiedział, że zbuduje wielki zespół tylko zatrudniając prawdziwe gwiazdy, najlepiej polskie, bo było to już po sukcesach reprezentacji prowadzonej przez Bogdana Wentę.

Związek Piłki Ręcznej w Polsce zgodził się, by Wenta od 2008 roku łączył prowadzenie kadry i klubu. Trener dostał bardzo dobrą ofertę z Kielc, gdzie poza obietnicą transferów zagwarantowano mu także spokój. Budował powoli, korzystając z kryzysu finansowego w Bundeslidze. W kilka lat sprowadził do Kielc większość kluczowych zawodników, z którymi w 2007 roku wywalczył wicemistrzostwo świata.

Polscy gladiatorzy wzajemnie przekonywali się do przeprowadzki i do tego, że z polskim klubem można coś osiągnąć w Europie. Ci, którzy trafili do Vive wcześniej, szukali mieszkań kolegom, którzy dopiero planowali transfer. Sławomir Szmal, Krzysztof Lijewski, Karol Bielecki czy Michał Jurecki przychodzili do Kielc jako gwiazdy piłki ręcznej.

– Wracaliśmy do Polski także ze względów ekonomicznych. W Rhein-Neckar Loewen nie było budżetu, który gwarantowałby mi wypłaty, zostałem zmuszony do zmiany barw. Ale nie ma co się oszukiwać – za granicą szanse na rozwój są większe niż w Polsce. Tutaj mamy Wisłę Płock i Vive Kielce, które górują nad resztą sportowo i organizacyjnie – mówi „Rz" Lijewski.

Część kontraktów naszych gwiazd nadal pokrywają zagraniczne kluby. 15 z 22 tysięcy euro miesięcznie Bieleckiemu płaci Rhein-Neckar, podobnie 20 z 30 tysięcy Lijewskiemu. Ci, którzy trafili do Kielc na normalnych zasadach, mogą liczyć na 10–15 tysięcy euro miesięcznie. To dużo nawet dla znanych i dobrych zawodników, bo w Kielcach polską armię uzupełniła legia cudzoziemska: Ivan Cupić, Uroš Zorman czy Marcus Cleverly.  Vive stało się marką znaną w Europie, polski klub kojarzy się ze świetnym zarządzaniem, a docierając do Final Four przełamał kolejną barierę.

– Znaleźliśmy się w gronie drużyn o wielkim doświadczeniu, od lat zaliczanych do czołówki piłki ręcznej. Do Kolonii jedziemy nie tylko po naukę, ale też mocno walczyć – mówi Wenta.

Vive w półfinale trafiło na Barcelonę (mecz 1 czerwca o  15.15), w drugiej parze THW Kiel zagra z Hamburgiem.

– Trzeba podglądać i uczyć się od najlepszych. Wzorem THW Kiel wykorzystujemy też zawodników do kampanii reklamowych. Jesteśmy znani nie tylko w Polsce. Nie stoimy w miejscu. Mamy konkretne pomysły, które w ciągu kilku lat pozwolą nam osiągnąć budżet 45 milionów złotych. Czyli więcej niż ma piłkarski Lech Poznań – mówi Servaas.

– Brak mi słów, jestem dumny z naszych zawodników. Nie dociera jeszcze do mnie to, czego dokonali. To jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Jesteśmy w kosmosie – mówił zaraz po wygranej 26:15 z Metalurgiem Skopje prezes klubu Bertus Servaas.

Servaas jest Holendrem i w świecie piłki ręcznej znalazł się trochę przypadkiem. Przez sześć lat trenował futbol w Ajaksie Amsterdam, kontuzja zmusiła go, by zajął się biznesem. Nie jakimś wielkim – był raczej drobnym przedsiębiorcą, który po upadku komuny przeprowadził się do Polski i zajął się importem używanej odzieży. Twierdzi, że Kielce wybrał, celując ołówkiem w mapę z zamkniętymi oczami.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka ręczna
Więcej niż gra. Rusza akcja „Szacunek do Samego Końca” w polskiej piłce ręcznej
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Piłka ręczna
Jota Gonzalez w reprezentacji Polski. Czy to trener na miarę naszych marzeń?
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Ponury wieczór dla Orlenu Wisły. Industria żegna się z honorem
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Orlen Wisła Płock i Industria Kielce grają o ćwierćfinał
Piłka ręczna
Marcin Lijewski nie będzie już trenerem reprezentacji. Nie było wyjścia