Korespondencja z Dauhy
Polacy mocno skomplikowali sobie życie przegrywając w pierwszym meczu mistrzostw świata z Niemcami. Nagle jutrzejsze spotkanie z Argentyną, które nie miało być ani specjalnie trudne, a przede wszystkim nie miało być meczem o życie, nabrało ogromnego ciężaru gatunkowego. Szczególnie, że piłkarze ręczni z Ameryki Południowej są autorami pierwszej niespodzianki w turnieju –zremisowali z Danią 24:24 (13:8). Tylko zwycięstwo z Argentyną przedłuży nadzieje zawodników Michaela Bieglera na zajęcia jednego z dwóch czołowych miejsc z grupie D.
- To trudny przeciwnik. Argentyńczycy są bardzo dynamiczni, dobrze przygotowani notorycznie. Musimy przede wszystkim poprawić grę w obronie. Być agresywni, zderzać się, przerywać sytuacje. No i lepiej wychodzić do kontrataku. Ich skrzydłowy zrobił na mnie duże wrażenie, tylko w pierwszej połowie oddał 10 rzutów – mówił bramkarz reprezentacji Polski i kapitan drużyny Sławomir Szmal, któremu mecz z Niemcami zdecydowanie nie wyszedł.
Zawodnik Vive Kielce ma zresztą tego pełną świadomość. – Strasznie sobie namieszaliśmy w garnku tą porażką z Niemcami. Obronę ustawialiśmy bardzo szeroko, graliśmy zbyt indywidualnie. Niemcy rzucali z 7-8 metra w pełnym biegu, a takie rzutu oczywiście są dla bramkarzy najtrudniejsze. Ale nie chcę szukać wymówek, nie tłumaczy mnie to. Puściłem kilka takich rzutów, które na co dzień bronię – analizował Szmal. Zbyt indywidualną grę w obronie podkreślał także inny weteran reprezentacji Bartosz Jurecki. – Właśnie wtedy gdy potrzebowaliśmy drużyny, gdy potrzebowaliśmy sobie pomagać, każdy z nas grał sam – opowiada Jurecki.
Nasi piłkarze ręcznie zdecydowanie lepiej się czują, gdy mogą z rywalem się przepychać, walczyć wręcz, zderzać. Nie lubią meczów z przeciwnikami wybieganymi, którzy nękają ich kontrami. – Musimy przygotować się taktycznie do tego, że Argentyna zagra z wysuniętą obroną. Powinniśmy też więcej grać bez piłki, pokazywać się, mieszać w ich obronie. Duńczycy gdy właśnie tak grali, to wyszli na wysokie prowadzenie. No ale nie potrafili go utrzymać – analizuje Szmal.