Meczem z Norwegią Polacy mieli otworzyć sobie autostradę do półfinałów – zwycięstwo powodowało, że można by było spokojnie jechać do strefy medalowej. Niestety, porażka zepchnęła Polaków na boczną drogę, margines błędu już się wyczerpał. Kolejna przegrana będzie oznaczać koniec jazdy.
Współkomentujący mecze Polaków trener Wojciech Nowiński mówi „Rz": – Oczywiście wszystko zależy od nas, musimy wygrać. Karol Bielecki bardzo trafnie podsumował mecz z Norwegami, mówiąc, że Polacy sami zburzyli to, co do tej pory budowali.
Do awansu do półfinału zawodnicy Michaela Bieglera potrzebują dwóch zwycięstw w pozostałych dwóch meczach. Jutro z Białorusią, co powinno być teoretycznie łatwiejsze, oraz w środę z Chorwacją. W tym drugim meczu biało-czerwoni także będą faworytem. Szczególnie że szanse drużyny z Bałkanów na awans do finałowej czwórki, nawet przy zwycięstwie nad Polską, są czysto statystyczne. Motywacja będzie więc po naszej stronie.
Norwegowie zagrają jeszcze z Francuzami i jeśli oba nasze mecze wygramy, od rezultatu tego spotkania zależeć będzie, z którego miejsca w grupie awansujemy do półfinałów. Wygrana Norwegów albo remis oznaczać będzie dla nas półfinał przeciwko zwycięzcy drugiej grupy – rywalizującej we Wrocławiu. Jeśli jednak to Francuzi pokonają Norwegów, wszystkie trzy ekipy będą miały równą liczbę punktów (po osiem) i decydować będą bramki. A z Francuzami mamy korzystny bilans, więc jesteśmy bezpieczni.
Mimo to nastroje po porażce z Norwegią w ekipie Bieglera nieco opadły – co zresztą zrozumiałe. Warto jednak pamiętać, że sami polscy piłkarze po triumfie nad Francją tonowali optymizm i studzili zapał ekspertów oraz kibiców, słusznie podkreślając, że za wygraną z obrońcą tytułu medali nie przyznają. Teraz należy przypominać, że porażka z walki o tytuł nas nie wyeliminowała.