Brazylijczyk kosztował 120 mln euro (z bonusami nawet 160 mln), takiej kwoty zimą nie wydał dotąd żaden klub. Coutinho otrzymał numer 14, z którym kiedyś na Camp Nou grał Johan Cruyff. Oczekiwania wobec niego są więc ogromne, w przyszłości ma zastąpić Andresa Iniestę.
Podchody Barcelony trwały równie długo co seriale związane z odejściem Alexisa Sancheza z Arsenalu i Pierre'a-Emericka Aubameyanga z Borussii Dortmund.
Pierwszy trafił ostatecznie do Manchesteru – z tym że nie do City, tylko do United. – Poszedł tam dla pieniędzy. My nie byliśmy mu w stanie tyle zapłacić – mówi wprost Arsene Wenger. Snajper z Chile zagwarantował sobie zarobki na poziomie 450–500 tys. funtów tygodniowo. A że lubi żyć w luksusie, zamieszkał w willi z pięcioma sypialniami, salą kinową, barem i siłownią.
Szczęście Sancheza okazało się utrapieniem Henricha Mchitarjana. Ormianin stał się częścią wymiany między United i Arsenalem, Old Trafford opuszczał z płaczem.
Na podobny układ nie zgodził się Olivier Giroud. Francuz miał w przypadku sprowadzenia przez Arsenal Aubameyanga przejść do Borussii. Został w Londynie, wybrał Chelsea (17 mln euro), która z kolei wypożyczyła do Dortmundu Belga Michy'ego Batshuayia.