Gdyby nie Quini, reprezentacja Polski nie pojechałaby na igrzyska olimpijskie do Monachium. W swoim ostatnim meczu eliminacji Polacy pokonali na Stadionie Dziesięciolecia Bułgarię 3:0, ale nie robili sobie większych nadziei na awans, bo Bułgarów czekał jeszcze mecz z Hiszpanią w Burgos. Zwycięstwo Bułgarów wydawało się formalnością, bo pierwsze spotkanie wygrali 8:3. Amatorzy z Hiszpanii nie mieli szans na awans. Mimo to sensacyjnie zremisowali 3:3, a wszystkie trzy gole zdobył właśnie napastnik Sportingu Gijon - Quini, grający w ataku z późniejszą gwiazdą Realu - Santillaną. Strata punktu sprawiła, że Bułgarzy zostali w domu, a do Monachium pojechali Polacy i zdobyli tam złoty medal.
Kiedy w roku 1997 Cezary Kucharski został piłkarzem Sportingu Gijon Quini był tam tzw. „delegado”. Człowiekiem do zadań specjalnych, kimś w rodzaju kierownika technicznego, ale miał status legendy jak Lucjan Brychczy w Legii. - Powiedziałem mu kiedyś, że dzięki trzem jego bramkom Polacy pojechali na igrzyska olimpijskie. Bardzo go ucieszyło, że ktoś w Polsce o tym pamięta - wspomina Cezary Kucharski.
Quini miał 68 lat.