Ledwo opadły emocje po meczu w Warszawie, a Lech już musi stawić czoło liderowi z Białegostoku.
Trudno się dziwić, że piłkarze Bjelicy mieli pretensje do sędziego Szymona Marciniaka za to, że w końcówce podyktował wątpliwy rzut karny dla rywali. Porażka przy Łazienkowskiej sprawiła, że do Jagiellonii tracą już osiem punktów i jeśli przegrają również w niedzielę, pożegnają się z marzeniami o tytule.
– Jesteśmy źli, ale nie możemy się podłamać. Jeżeli będziemy grać tak jak ostatnio, do końca sezonu zdobędziemy jeszcze sporo punktów – twierdzi bramkarz Jasmin Burić.
Lech przed własną publicznością jest w tym sezonie niepokonany, ale Jagiellonia na wyjazdach radzi sobie równie dobrze jak w domu. Pokazała to już w wygranym spotkaniu z Legią.
Mistrz Polski zmierzy się w niedzielę w Gdańsku z Lechią. Na ławce gospodarzy usiądzie nowy trener Piotr Stokowiec.