W pierwszej połowie biało-czerwoni stawiali opór faworyzowanym gospodarzom aż do 18. minuty. Do tego momentu stwarzali sobie co najmniej równie dobre okazje bramkowe, choć grę prowadzili Brazylijczycy. Najbliżej otworzenia wyniku po stronie Polaków był Tomasz Kriezel, który w 13. minucie trafił w słupek, dobijając strzał Tomasza Luteckiego obroniony przez bramkarza Guittę.
Do siatki mógł trafić również debiutujący w reprezentacji Sebastian Leszczak. W 17. minucie znalazł się sam przed brazylijskim golkiperem. Zamiast próbować przenosić nad nim piłkę, chciał jednak przełożyć ją na prawą nogę, a Guitta, instynktownie zostawiając rękę, zdołał futbolówkę zatrzymać. Polski zawodnik próbował jeszcze reklamować zagranie poza polem karnym, ale nie mogło o nim być mowy.
Minutę później gospodarze objęli prowadzenie. Na lewej stronie pojedynek z Luteckim wygrał powołany w ostatniej chwili do miejscowej reprezentacji Rocha i mocnym strzałem po długim rogu pokonał świetnie broniącego Michała Kałużę. Polski bramkarz po chwili w beznadziejnej - wydawałoby się - sytuacji - uratował skórę Dominikowi Soleckiemu, który dwukrotnie podawał piłkę prosto pod nogi rywali.
Druga część rozpoczęła się od akcji Douglasa, za którym na lewej stronie nie zdążył Zastawnik. Brazylijski futsalista trafił jednak tylko w słupek. Nie minęły dwie minuty, gdy również w obramowanie bramki trafił po raz drugi w tym meczu Kriezel, po tym, gdy bez respektu pod polem karnym Brazylijczyków Solecki zabrał piłkę Danielowi.
W dwóch kolejnych świetnych sytuacjach gospodarzy pomogło Polakom szczęście. Po rozegraniu rzutu wolnego i uderzeniu Daniela na linii bramkowej piłkę zatrzymał Michał Wojciechowski, z kolei po strzale Felipe Valerio ze środka futbolówka odbiła się od górnej krawędzi poprzeczki. Ale i Polacy, m.in. Solecki i Lutecki, swoje sytuacje mieli, choć nie tak klarowne. Niespodziewanie w okolicach 30. minuty zdołali jednak optycznie zdominować czterokrotnych mistrzów świata na tyle, że trener Marquinhos Xavier musiał zareagować wzięciem przerwy na żądanie.