PSG prawie ma już nowego trenera. Prawie, ponieważ oficjalnie szkoleniowcem paryżan wciąż jest Unai Emery. Od dawna wiadomo jednak, że wygasająca latem tego roku umowa nie zostanie przedłużona. Hiszpan przygotowuje zespół do kolejnych meczów, w niedzielę na Parc des Princes podejmie drugie w tabeli Monaco, jeśli wygra zdobędzie mistrzostwo, ale jednocześnie Emery wie, że tytuł ligowy nie zapewni mu nowego kontraktu.
Nasser Al-Khelaifi, prezes klubu i minister bez teki w rządzie Kataru, prowadził casting na nowego trenera. Tajemnicą poliszynela jest, że wymarzonym szkoleniowcem szejka – i to od lat – pozostaje Jose Mourinho. Zapewne w końcu mariaż Katarczyków z Portugalczykiem się dokona, ale jeszcze nie w tym roku. Mourinho ma wciąż ważny i zbyt dobry kontrakt w Manchesterze United. Na polecenie Al-Khelaifiego sprawdzano też, czy istniałby szansa wyrwania z Juventusu Massimiliano Allegriego, ale Włoch także wydaje się nie do wyjęcia. Podobnie jak pracujący w Tottenhamie, były zawodnik PSG, Argentyńczyk Mauricio Pochettino.
W tej sytuacji dobrze poinformowani dziennikarze francuscy twierdzą, że to już pewne: trenerem PSG zostanie Niemiec Thomas Tuchel.
W maju 2017 roku odszedł z Borussii Dortmund i pozostaje bez pracy. Był blisko objęcia Bayernu Monachium, gdy na początku tego sezonu zwolniono Carlo Ancelottiego, jednak nie dogadał się z szefami bawarskiego giganta, co do podziału kompetencji.
Tuchel rozstał się z Borussią w nie najlepszych okolicznościach. Z jednej strony zespół grał porywający dla widzów futbol, z drugiej nie przełamał jednak hegemonii Bayernu. Trener popadł w konflikt z prezesem klubu Hansem- -Joachimem Watzke. Pytanie czy w PSG będzie umiał podporządkować się Al-Khelaifiemu, który ma równie dużo do powiedzenia na temat swoich pracowników, trenerów i rywali, co miał Watzke w Dortmundzie.