Reklama
Rozwiń

Ekstraklasa: Wisła po przerwie rozgromiła Lecha

Lech Poznań wygrał wszystkie cztery pierwsze mecze w tym sezonie piłkarskiej ekstraklasy. W piątym poległ - i to dotkliwie. Na własnym stadionie przegrał z Wisłą Kraków aż 2:5. A to gospodarze prowadzili do przerwy - zauważa Onet.pl.

Aktualizacja: 19.08.2018 20:06 Publikacja: 19.08.2018 20:00

Jasmin Burić aż pięć razy wyciągał piłkę z siatki

Jasmin Burić aż pięć razy wyciągał piłkę z siatki

Foto: Fotorzepa/ Grzegorz Rutkowski

Red

Lech świetnie zaprezentował się w pierwszych czterech kolejkach ekstraklasy, zgarniając komplet punktów. Taka passa na otwarcie sezonu poznaniakom nie przydarzyła się jeszcze w tym wieku, a w niedzielę podopieczni Ivana Djurdjevicia stanęli przed szansą na wyśrubowanie tego osiągnięcia. Gdyby Lech wygrał i w piątej, i w szóstej kolejce, wyrównałby rekord tego stulecia, który należy do... Wisły Kraków (sezon 2009/10).

Już pierwsze minuty zwiastowały widowisko pełne wymian ciosów. Nie minęło jeszcze 60 sekund, a Zdenek Ondrasek oddał płaski strzał, po którym pewnie interweniował Jasmin Burić. Bliższy szczęścia w piątej minucie był Maciej Gajos, który prostopadłym zagraniu Pedro Tiby trafił w słupek.

Nie trzeba było długo czekać, by piłka ostatecznie wpadła do siatki przyjezdnych. Joao Amaral dostał piłkę na skrzydło, następnie prostym zwodem ograł Macieja Sadloka, wpadł w pole karne i strzałem z fałsza pokonał Mateusza Lisa. Odpowiedź mogła nadejść już po chwili. Dawid Kort zagrał świetną piłkę w uliczkę do Jakuba Bartosza, a ten ni to strzelił, ni to dośrodkował z ostrego kąta i skończyło się na strachu dla Lecha.

Minął zaledwie kwadrans meczu, a kibice Lecha ponownie mieli okazję do radości. Maciej Makuszewski dośrodkował z prawej strony, Rafał Pietrzak zupełnie bez sensu zagrał piłkę ręką, a sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Christian Gytkjaer i strzałem w środek bramki pokonał Lisa. Wyborną okazję niebawem miał także Amaral, kiedy to dobijał piłkę po strzale Gajosa i miał przed sobą pustą bramkę, ale trafił jedynie w boczną siatkę.

Nie zdeprymowało to Białej Gwiazdy. W 24. minucie Lis wznowił grę dalekim podaniem, Ondrasek przedłużył lot piłki głową, źle zachował się Rafał Janicki, który źle zgrał do bramkarza i w efekcie do bezpańskiej futbolówki dopadł Martin Kostal i nie dał szans Buriciowi.

Po zmianie stron Wisła nie zamierzała odpuszczać Lechowi - relacjonuje Onet.pl. Tylko wybornej interwencji Buricia miejscowi zawdzięczają, że w 49. minucie nie doszło do wyrównania. Golkiper Kolejorza zatrzymał wówczas strzał głową Marcina Wasilewskiego po kornerze. Niebawem i Bośniak musiał rozłożyć bezradnie ręce. Prostopadłe zagranie Kostala do Jesusa Imaza, ten pomysłowo zagrywa podeszwą do Ondraska, któremu nie pozostaje nic innego, jak umieścić piłkę w bramce.

Wiśle nadal było mało i niebawem wyszła na prowadzenie. Kort wznowił grę z rzutu wolnego prostopadłym podaniem do Kostala, ten zacentrował na linię pola bramkowego, gdzie pechowym strzałem do własnej bramki popisuje się Gytkjaer.

Na pół godziny przed końcem spotkania sytuacja Lecha stała się jeszcze gorsza. Tym razem sprytem błysnął Jakub Bartkowski, wrzucając piłkę z autu w pole karne do Kostala. Słowak momentalnie wypatrzył Ondraska, który prostym zwodem ograł Janickiego, a następnie płaskim strzałem pokonał Buricia.

Lech co prawda próbował wrócić do gry o punkty, tyle że albo Bartkowski w porę zablokował strzał Gajosa, albo nikt nie podążył z dobitką po strzale Amarala i niepewnej interwencji Lisa. Groźniej było po przeciwległej stronie, kiedy to Ondrasek tym razem strzałem głową próbował zaskoczyć Buricia, ale ten był na posterunku.

W 82. minucie Gytkjaer mógł tchnąć w Lecha nowe siły, ale po zbyt krótkim wybiciu Wasilewskiego przymierzył Panu Bogu w okno. W 90. minucie miejscowych dobił Marko Kolar, który skorzystał z wyłożonej przez Imaza piłki i umieścił ją w pustej bramce.

Lech Poznań - Wisła Kraków 2:5 (2:1)

Bramki: Joao Amaral (8), Christian Gytkjaer (18-karny) - Martin Kostal (24), Zdenek Ondrasek 2 (50, 61), Christian Gytkjaer (55-samobójcza), Marko Kolar (90)

Żółte kartki: Vernon De Marco, Joao Amaral, Paweł Tomczyk, Mihai Radut - Jesus Imaz, Martin Kostal, Marcin Wasilewski.

Lech: Jasmin Burić - Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Vernon De Marco - Maciej Makuszewski, Tomasz Cywka (76. Paweł Tomczyk), Pedro Tiba, Maciej Gajos (83. Mihai Radut), Kamil Jóźwiak (61. Piotr Tomasik) - Joao Amaral, Christian Gytkjaer.

Wisła: Mateusz Lis - Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak - Jakub Bartosz (62. Rafał Boguski), Vullnet Basha, Jesus Imaz, Dawid Kort, Martin Kostal (79. Zoran Arsenić) - Zdenek Ondrasek (74. Marko Kolar).

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku