Dlaczego? Kiedy Polacy odnosili największe sukcesy na mistrzostwach świata, każdy kibic jeszcze przed meczem wiedział, kto wybiegnie na boisko. Dziś, za przeproszeniem, nawet ja nie wiem.
Wtedy były inne czasy. Wszyscy zawodnicy grali w Polsce, a jak trzeba było, to na potrzeby reprezentacji przekładano kolejkę ligową. Mówi pan o prehistorii.
Mówię o czasach, w których mieliśmy wybitnych piłkarzy, którzy dawali z siebie wszystko, bo wiedzieli, że dzięki temu będą mogli wyjechać za granicę. Dziś już tam są. Czasami mam wrażenie, że niektórzy traktują reprezentację jak pańszczyznę. Krychowiak gra coraz słabiej, Zieliński ma jedno dobre podanie na 90 minut, gdyby nie wymuszony karny, w ogóle bym się nie zorientował, że z Portugalią gra Milik. Kurzawa w pierwszym meczu z Portugalią najszybciej biegł do linii, kiedy widział, że zmienia go Grosicki. Powołanie Thiago Cionka to krok wstecz.
Bardzo ich pan krzywdzi takimi opiniami. Proszę wziąć pod uwagę osobiste sytuacje każdego z nich. Krychowiak od dwóch i pół roku nie miał okresu przygotowawczego i może teraz to się zmieni, kiedy ustabilizowała się jego sytuacja w klubie. Zielińskiego uważam za piłkarza wyjątkowego, jednego z najlepszych, z jakimi kiedykolwiek pracowałem. On daje reprezentacji wszystko co ma, pokonuje zwykle najwięcej kilometrów. Potrzebuje czasu i spokoju, a będzie wielkim graczem. Ma 24 lata, zbliża się do najlepszego wieku dla piłkarza. Milik miał problemy zdrowotne, długo do siebie dochodził, przypominano mu w gazetach, ile miesięcy minęło od jego ostatniej bramki dla reprezentacji. Trzeba się wczuć w sytuację zawodnika. Mam nadzieję, że odblokował się, strzelając karnego. Zrobić to dwa razy to nie jest takie proste. Za to budujące zawodnika.
Kurzawa nie miał takich obciążeń. Wchodził do reprezentacji jako najlepszy podający w ekstraklasie, a poza rzeczywiście celnymi dośrodkowaniami lewą nogą w ogóle go nie widać. Nie sprawia wrażenia zawodnika, do którego coś dociera. Czy pan z nim rozmawia?