"Rzeczpospolita": Dlaczego nie popiera pan tego rozwiązania?
Andrzej Strejlau: W pierwszej lidze taki przepis obowiązuje, bo ma przygotowywać piłkarzy do występów na najwyższym szczeblu, ale to nie oznacza, że sprawdzi się w ekstraklasie. Nie sądzę, by metryka powinna decydować o tym, czy ktoś ma grać. Możemy równie dobrze wprowadzić przepis, żeby po 40. roku życia zawodnicy kończyli kariery, a dzięki temu też się zwolni miejsce dla młodych.
Lepiej zająć się systemem szkolenia?
Mamy ligę bardzo przeciętną i to jest sztuczny zabieg, który nie podniesie jej poziomu. Co innego PZPN zrobił dobrze. Fajnym projektem jest certyfikacja szkółek piłkarskich, po której sobie wiele obiecuję. Mówiłem kolegom w związku, że w tym przypadku należy nagrodzić najlepszych, ale też wesprzeć najsłabszych, bo w przeciwnym razie nigdy nie dogonią wiodących szkółek. Certyfikacja jest mądrym rozwiązaniem, bo rodzic wie, że oddaje dziecko do szkółki, w której pracuje się na wysokim poziomie.
Jeśli przepis o młodzieżowcu sprzęgniemy z lepszym szkoleniem, to może da pożądane efekty?