Reklama
Rozwiń

Menedżerska karuzela

Z Polski wyjeżdżają młodzi piłkarze, wszyscy z nadzieją na wielką karierę i pieniądze. Przebijają się nieliczni, wielu tonie, a zarabiają głównie ich agenci.

Aktualizacja: 22.01.2019 20:16 Publikacja: 22.01.2019 17:46

Wojciech Szczęsny to obok Grzegorza Krychowiaka i Piotra Zielińskiego jeden z nielicznych przykładów

Wojciech Szczęsny to obok Grzegorza Krychowiaka i Piotra Zielińskiego jeden z nielicznych przykładów wielkiej kariery po opuszczeniu Polski w wieku juniorskim

Foto: AFP

Garść informacji z zaledwie ostatnich kilku dni. Do Leeds United trafił Mateusz Bogusz – 17-latek z Ruchu Chorzów, który w minionej rundzie zagrał w 19 meczach II ligi, zdobywając w nich pięć goli. Bogusz występował już od jakiegoś czasu z seniorami – wcześniej wziął udział w 13 meczach I ligi. W Anglii grać ma jednak w zespole młodzieżowym i tylko trenować z pierwszą drużyną prowadzoną przez Marcelo Bielsę. Tak przynajmniej ten transfer przedstawiany jest w mediach.

Rok młodszy od Bogusza Patryk Peda z akademii Legii podpisał umowę z włoskim klubem SPAL z Ferrary. Nastolatka do Italii wytransferowała grupa menedżerska Unidos, której główną postacią jest Mariusz Piekarski. Peda będzie zawodnikiem drużyny do lat 18. Już rok temu przebywał na testach w Chievo Werona, ale ostatecznie do transferu nie doszło. W Ferrarze spotka Jakuba Iskrę. Latem zeszłego roku, w dniu swoich 16. urodzin, zamienił on akademię Pogoni Szczecin na SPAL. Dosłownie kilka dni po nim akademię Pogoni opuścił inny 16-latek – bramkarz Hubert Idasiak, który wybrał Napoli.

Przykłady kolejnych nieletnich piłkarzy, którzy zdecydowali się wyjechać z Polski, można mnożyć. Niedawno w tygodniku „Polityka" pojawiło się wyliczenie PZPN, z którego wynika, że w ciągu ostatniej dekady z Polski wyjechało około 600 nastoletnich kandydatów na piłkarzy. Najmłodszy miał 11 lat. Najczęściej są to zawodnicy między 15. a 18. rokiem życia.

Młodzi piłkarze i ich rodzice uznają, że polski system nie zrobi z nich zawodników na międzynarodowym poziomie, i wybierają emigrację. Częściej jednak motywacja jest zdecydowanie bardziej przyziemna – zazwyczaj finansowa. Chociaż żeby było jasne – dzieciaki trenujące we włoskich zespołach młodzieżowych nie zarabiają wielkich sum. W Anglii, dokąd nasi kandydaci na piłkarzy wyjeżdżają równie ochoczo jak do Włoch, są to stypendia w wysokości 4–7 tys. funtów za sezon (20–35 tys. zł). Oczywiście wikt i opierunek są zapewnione na miejscu przez klub.

Na Wyspach zawodowe kontrakty można podpisywać, dopiero gdy skończy się 17. rok życia. I wtedy też pojawiają się prawdziwe pieniądze. Młodzi dostają od 300 (1500 zł) do 1,5 tys. funtów (ponad 7 tys. zł) – tygodniowo. Oczywiście im bardziej utalentowany zawodnik, tym na lepszy kontrakt może liczyć. Gdy Raheem Sterling miał 17 lat i dwa występy w Premier League na koncie, podpisał nową umowę z Liverpoolem. Dzięki niej dostawał 30 tys. funtów tygodniowo (146 tys. zł).

Nasi chłopcy w wieku Sterlinga dobijają się zazwyczaj do drużyn juniorskich lub rezerw, jeśli grają z seniorami – to na wypożyczeniach na niższych szczeblach rozgrywkowych, gdzie są też mniejsze pieniądze. Ale Sterling to przykład przemawiający do kandydatów na piłkarzy i ich rodzin, chętnie sprzedawany przez menedżerów.

Faktem jest, że kluby zagraniczne mają znacznie lepszą infrastrukturę niż polskie. Tylko Lech Poznań i Zagłębie Lubin mogą się porównywać z europejską konkurencją, a i tak nie wypadają dobrze na jej tle. Legia dopiero ma wybudować ośrodek w podwarszawskich Książenicach.

– Wpływ mają także inne kwestie, chociażby styl i poziom życia. Fajniej jest umieścić chłopaka we włoskim klubie, gdzie cały rok jest ładna pogoda, blisko nad morze i dobre jedzenie. To też działa, zarówno na dzieciaki, jak i na rodziców – mówi anonimowo pracownik jednego z ekstraklasowych klubów odpowiedzialny za akademię. Anonimowo, gdyż nikt nie przyzna pod nazwiskiem, że nie potrafi utrzymać utalentowanych zawodników.

Polskie kluby tracą talenty masowo i nie za bardzo mają jak się przed tym drenażem bronić. Ubolewają selekcjonerzy kolejnych młodzieżowych reprezentacji, cieszą się tylko menedżerowie. Dla nich każda transakcja nastolatka to prowizja. Do tego dochodzą nieoficjalne bonusy i premie pod stołem. Menedżerowie mamią rodziców i dzieciaki wizją zagranicznej kariery. Rodzice są przekonani, że historie o setkach zawodników, którym się nie powiodło i dziś mają problemy, by zagrać nawet w ekstraklasie, ich pociech nie dotyczą.

– Menedżerowie obiecują lepsze szkolenie i lepszy start do kariery. Tymczasem piłkarz w wieku 16–17 lat jest już w zasadzie ukształtowany. Oczywiście wciąż się rozwija, sporo może poprawić, ale wiemy już z grubsza, jaki osiągnie poziom. 17-, 18-latek powinien szukać jak najlepszego przejścia do piłki seniorskiej. Tymczasem menedżerowie wywożą tych zawodników za granicę, gdzie trafiają oni do zespołów juniorskich. Ich droga do piłki seniorskiej znacznie się wydłuża, gdyż na miejscu mają mocniejszą konkurencję – mówi pracownik czołowej akademii w Polsce. Dodaje, że kluby zachodnie coraz intensywniej przeczesują polski rynek. – My zapraszamy na testy młodych zawodników z Litwy czy Estonii. Ostatnio jednak coraz częściej się zdarza, że już i chłopcy stamtąd są wywożeni na Zachód.

W tym samym czasie co wymienieni na początku Bogusz i Peda kontrakt zagraniczny podpisał inny nastolatek – Sebastian Walukiewicz. Historia 18-letniego stopera jest jednak inna. Całą rundę regularnie grał w Pogoni i był wyróżniającą się postacią w zespole. Włosi z Cagliari już wydali na niego 4 mln euro, chcą, by grał w drużynie seniorów, ale do końca sezonu wypożyczyli go do Szczecina. Walukiewicz ma zdecydowanie większe szanse na zrobienie kariery niż masowo wywożeni chłopcy trafiający do juniorów.

Każdy z tych, którzy decydują się na tak wczesną emigrację, jest przekonany, że powtórzy kazus Piotra Zielińskiego, Grzegorza Krychowiaka albo Wojciecha Szczęsnego, którzy wyjechali z Polski bardzo wcześnie i dziś grają w wielkich klubach w Lidze Mistrzów.

Fakt, że dziesiątki innych przepadły bez wieści lub tuła się gdzieś po obrzeżach wielkiej piłki, nikogo nie zniechęca i menedżerska karuzela się kręci.

Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Jagiellonia Białystok poznała rywala. Legia już go ograła
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku