Takie sytuacje nie zdarzają się często. Polska pokonała kolejno Austrię w Wiedniu 1:0, Łotwę w Warszawie 2:0 i Macedonię Północną w Skopje 1:0 – prowadzi w swojej grupie bez straty punktu i bramki. Mimo to nastroje wśród kibiców są kiepskie. Nowość to fakt, że samym piłkarzom też nie podoba się gra, a kilku z nich uważa nawet, że narzekania kibiców i dziennikarzy są uzasadnione. Zwycięstwa już nie wystarczają. Wszyscy chcą, aby odnoszono je w lepszym stylu.
Pół okazji
Rzeczywiście, w czwartek Polacy grali w Skopje wyjątkowo bezbarwnie. Macedończycy przez wiele minut przebywali na naszej połowie, odbierali nam piłkę, tylko nie wiedzieli, co zrobić, żeby wpadła do bramki. My szczęśliwie gola strzeliliśmy. Szczęśliwie, bo nie padł po wyuczonej akcji, ale po rzucie rożnym i był efektem przypadku do tego stopnia, że Krzysztof Piątek później dowiedział się, że to właśnie on ostatni dotknął piłkę, w sytuacji, której nie można nawet nazwać strzałem.
Sztuką jest słabo grać, a mimo to odnieść zwycięstwo. Polacy to robią. W Wiedniu pokonali gospodarzy po wymianie ciosów. W Warszawie długo męczyli się z Łotyszami, ale przez chwilę nie przestawali wierzyć w sukces i cel osiągnęli. W Skopje drużyna sprawiała wrażenie całkowicie zagubionej, a nie tylko nie dała sobie wbić bramki, ale sama wykorzystała pół okazji.
Piątek chce dwójką
Szczęście sprzyja lepszym, ale trzeba na nie zapracować. Dzisiejsze spotkanie z Izraelem stało się nagle walką o pierwsze miejsce w grupie. Po losowaniu eliminacji Izraelczyków skazywano raczej na dalszą pozycję. Faworytami byli Polacy, dużo szans dawano Austriakom. Rzeczywistość okazuje się inna. Polska wywiązuje się z roli faworyta, natomiast Izrael, z austriackim trenerem, świetnym przed laty piłkarzem Andreasem Herzogiem stał się największą rewelacją rozgrywek w naszej grupie.
Izrael zaczął eliminacje od remisu ze Słowenią 1:1, co nikogo nie zdziwiło. Ale dwa zwycięstwa: nad Austrią 4:2 (od stanu 0:1) i Łotwą w Rydze 3:0, już tak. Aż siedem bramek w trzech meczach strzelił Eran Zahavi, starszy od Roberta Lewandowskiego o rok. Większość kariery spędził w dwóch klubach z Tel Awiwu: Hapoelu i Maccabi, ale ma też za sobą dwa sezony gry w Palermo. Od trzech lat strzela bramki dla chińskiego klubu Guangzhou R&F. Aż 11 zawodników izraelskich gra w klubach zagranicznych. To na pewno nie będzie łatwy przeciwnik.