Tego eksperymentu Brzęczek już próbował – w przegranym 2:3 meczu z Portugalią i wygranym po męczarniach spotkaniu z Łotwą (2:0), dopiero jednak z Izraelem wyglądało to naprawdę okazale. Pierwsza bramka padła zresztą po wspaniałej współpracy duetu napastników. W 35 minucie prostopadłe podanie posłał w kierunku partnera z ataku Robert Lewandowski, który akurat się cofnął nieco bliżej środka boiska. Tor lotu piłki przeciął Tomasz Kędziora, ale zachował na tyle przytomności umysłu, że jeszcze zdołał przedłużyć zagranie i Piątek znalazł się sam przed Arielem Harushem.
Czytaj także - Szczepłek: Do jednej bramki
Snajper Milanu posłał potężną bombę w kierunku bliższego słupka. Gdy piłka wpada do siatki w takiej sytuacji, zawsze obwinia się bramkarza. To stara zasada, którą znają na każdym podwórku, każdym osiedlowym i szkolnym boisku – bramkarz nie ma prawa przepuścić w takiej sytuacji piłki. A jednak do Harusha nikt w Izraelu nie może mieć pretensji. Piątek huknął z bliska z taką siłą, że aż dziw iż nie przedziurawił siatki.
Po 10 minutach drugiej połowy rzut karny wykorzystał Lewandowski strzelając swoją 57. bramkę w kadrze. Na jedenastkę zapracował Kamil Grosicki, którego dośrodkowanie próbował zatrzymać wślizgiem jeden z rywali, ale interweniował tak nieszczęśliwie, że piłka odbiła mu się od ręki. Chwilę później Grosicki już wystąpił w roi głównej i po kapitalnym podaniu Piotra Zielińskiego uderzył z woleja do siatki. Wynik ustalił rezerwowy Damian Kądzior, któremu asystował również wprowadzony chwilę wcześniej Milik.
To była inna drużyna niż kilka dni temu w Skopje. A z każdą kolejną minutą piłkarze Brzęczka grali na większym luzie i więcej im wychodziło. Asysta Zielińskiego do Grosickiego była dokładnie takim zagraniem jakiego oczekują od pomocnika Napoli wszyscy kibice. W meczu z Izraelem selekcjoner ustawił zresztą Zielińskiego, tak jak Carlo Ancelotti robił to w tym sezonie w Neapolu, a ten odpłacił mu bardzo dobrą postawą. Dryblował, reżyserował grę, był jednym z najlepszych – jeśli nie najlepszym – na boisku. Jeszcze przed wylotem do Macedonii Północnej, Zieliński mówił zresztą, że spodobała mu się rola jaką wymyślił mu Ancelotti i że dobrze się czuje na skrzydle z zadaniami schodzenia do środka pola.