Trwa fatalna seria ŁKS-u. Beniaminek pokonany przez Wisłę Płock

W 7. kolejce PKO Ekstraklasy Wisła Płock pokonała na własnym stadionie ŁKS Łódź 2:1 - podaje Onet. Gole dla Nafciarzy strzelali Grzegorz Kuświk i Giorgi Merebaszwili. Beniaminek przegrał w lidze już po raz piąty z rzędu.

Aktualizacja: 31.08.2019 17:56 Publikacja: 31.08.2019 17:53

Giorgi Merebaszwili

Giorgi Merebaszwili

Foto: Shutterstock

mz

Ostatnie cztery mecze ŁKS-u w PKO Ekstraklasie, to cztery porażki. Ostatnie cztery ligowe spotkania Wisły Płock, to trzy porażki i jedna wygrana, odniesiona tydzień temu z Pogonią Szczecin. Bilanse obu zespołów wyraźnie dawały pokazywały, jak istotne będzie sobotnie starcie. Nikt nie chciał sobie pozwolić na kolejną wpadkę i zakotwiczenie na dłużej w dolnych rejonach tabeli.

Lepiej mecz zaczął się jednak dla Wisły. Nafciarze na pewno byli podbudowani, mimo wszystko zaskakującym, triumfem z Pogonią i od razu ruszyli do ataku. Efekt? Błyskawiczny gol. Grzegorz Kuświk najlepiej zachował się w polu karnym rywali po dośrodkowaniu Dominika Furmana z rzutu rożnego i z bliska dobił strzał Damiana Michalskiego. Płocczanie już zatem po trzech minutach mogli poczuć się komfortowo, ale później sami robili bardzo wiele, by sytuacja się zmieniła.

Najpierw prosty błąd na własnej połowie popełnił Damian Rasak, który stracił piłkę. Pomocnik Wisły mógł odetchnąć, bo uderzenie Daniego Ramireza obronił jednak Thomas Dähne. – To była kompletnie niepotrzebna strata. Miałem dużo szczęścia. To była głupota – powiedział w przerwie Rasak przed kamerami Canal+. Później to właśnie bramkarz gospodarzy – na nieszczęście kolegów – wystąpił w roli głównej.

Niemiec nie miał prawa wypuścić piłki z rąk po niezbyt groźnym i mocnym uderzeniu Patryka Bryły. A jednak. Do futbolówki momentalnie dopadł Łukasz Sekulski i spokojnie umieścił ją w bramce. Mówi się, że jednym z największych (może jedynym?) atutem Dähne jest gra nogami. W sobotę nawet ten element nie wychodził 25-latkowi. Bardzo nonszalanckie wyprowadzenie piłki w jednej z sytuacji mogło się skończyć fatalnie dla drużyny prowadzonej przez Radosława Sobolewskiego. Na szczęście dla gospodarzy rywale nie zdołali tego wykorzystać - relacjonuje Onet.

Sobotnie starcie długimi fragmentami było bardzo wyrównane. Oba zespoły stwarzały sobie sytuacje do zdobycia kolejnych bramek, lecz problemem była skuteczność. Dużo pretensji może mieć do siebie przede wszystkim Sekulski. Napastnik mógł zostać bohaterem ŁKS, ale w doskonałej sytuacji, stojąc kilka metrów przed bramką rywali fatalnie przestrzelił głową. Blisko trafienia po stronie Wisły – jeszcze w pierwszej połowie – był za to Furman. Kapitan gospodarzy z rzutu wolnego przymierzył jednak w słupek.

ŁKS od samego początku sezonu jest chwalony za przyjemny do oglądania styl gry. Nie przekłada się on jednak za bardzo na zdobycze punktowe. Wydawało się, że przynajmniej oczko uda się zainkasować w Płocku, ale ostatecznie nawet tego nie udało się ugrać łodzianom. Kwadrans przed końcem Giorgi Merebaszwili przejął zbyt krótko wybitą piłkę z pola karnego i popisał się precyzyjnym uderzeniem tuż przy lewym słupku bramki gości. To był decydujący cios, po którym ŁKS nie dał rady się już podnieść. Beniaminek przegrał już zatem po raz piąty z rzędu i w tabeli jest tylko przed beznadziejną w tym sezonie Koroną Kielce.

Wisła Płock – ŁKS Łódź 2:1 (1:1)

Bramki: Kuświk 3, Merebaszwili 75 – Sekulski 18

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?