Jeszcze w drodze do Soczi, gdzie reprezentacja miała siedzibę podczas zeszłorocznego mundialu, Łukasz Piszczek i Robert Lewandowski przekonywali Adama Nawałkę, by porzucił pomysł gry trójką stoperów w defensywie, który – z marnym skutkiem – trener zaczął wprowadzać w meczach towarzyskich. Selekcjoner lubił i co ważniejsze nie bał się konsultować swoich pomysłów z najważniejszymi zawodnikami kadry, a prawy obrońca Borussii Dortmund był postacią, z której zdaniem liczył się szczególnie.
Nie tylko zresztą Nawałka – o Piszczku i jego niezwykłej zdolności rozumienia gry oraz o chwytaniu w lot taktycznych niuansów mówili jednym głosem trenerzy Borussii Thomas Tuchel i Peter Bosz. Gdy Tuchel – obecny szkoleniowiec Paris Saint-Germain – prowadził BVB, wewnętrznym żartem w klubie było nazywanie Polaka jego „grającym asystentem”.
Mundialowe smutki
Nawałka swoich najbardziej zaufanych zawodników wysłuchał i ostatecznie przeciwko Senegalowi Polacy wyszli w klasycznym ustawieniu – z czterema obrońcami w linii. Tym, które dało tak dobre efekty dwa lata wcześniej podczas mistrzostw Europy we Francji, tym, które sprawdziło się w eliminacjach. Mimo to Piszczek popełnił poważny błąd przy pierwszej bramce, Nawałka podjął w przerwie decyzję przejścia na trójkę stoperów i utrzymał ten pomysł w spotkaniu z Kolumbią, w którym to zawodnika Borussii ustawił na środku obrony. W jedynym wygranym przez Polaków meczu na mundialu (z Japonią 1:0) Piszczek już nie zagrał, a po mistrzostwach – mimo namów nowego selekcjonera Jerzego Brzęczka – ogłosił koniec reprezentacyjnej kariery. I tak się nosił z tym zamiarem, ale fatalny mundialowy występ utwierdził go w słuszności tego wyboru.
Wyjątkowo cichy i nieefektowny koniec gry w biało-czerwonych barwach piłkarza, który wedle wielu ekspertów aspiruje do jedenastki wszech czasów reprezentacji Polski, a o miano najwybitniejszego prawego obrońcy w naszym futbolu rywalizuje wyłącznie z Antonim Szymanowskim. Za byłym wiślakiem przemawiają medale – złoto igrzysk w Monachium w 1972 roku, brąz mistrzostw świata dwa lata później i brąz w Montrealu – ale kariera klubowa Piszczka jest nieporównywalnie bardziej efektowna. Do mistrzostwa Polski z Zagłębiem Lubin (2007) dorzucił dwa triumfy w Bundeslidze (2011 i 2012), dwa Puchary Niemiec (2012 i 2017), a także finał Ligi Mistrzów (2013) przegrany przez BVB z największym rywalem Bayernem Monachium na londyńskim Wembley.
To jeszcze nie koniec
Wczorajszy mecz na Narodowym, podczas którego Piszczek był fetowany owacją na stojąco, miał szczególny wymiar. Nie chodziło wyłącznie o pożegnanie i wręczenie kwiatów przed pierwszym gwizdkiem, ale przede wszystkim o to, by jeden z ulubieńców kibiców nie musiał jako swojego ostatniego meczu w narodowych barwach wspominać koszmaru z Kolumbią i przegranego mundialu.